Polski singiel to nie tylko młody yuppie, którego stać na szalone wczasy w pojedynkę. To także samotny emeryt spragniony odpoczynku i odmiany codziennej prozy życia.
Młody i aktywny zawodowo statystyczny
singiel podobno świetnie zarabia i kupuje drogie gadżety. Sprawia sobie różne przyjemności. Gdy jednak
chce kupić artykuły podstawowe, zauważa, że w niższej cenie są tylko pakiety
familijne. Nie ma promocji cenowych na produkty w małych opakowaniach. Ba,
nawet takich opakowań często nie ma, więc marnuje się np. połowa śmietany czy
pasztetu w puszce. Także kawioru, jeśli nie nakarmi się nim gości. Jeszcze
gorzej bywa w sektorze usług, a szczególnie turystycznych. Biura podróży wręcz dyskryminują singli. Ten
statystyczny wyżej opisany yuppi sobie poradzi z wysokimi cenami. Organizatorzy wypoczynku
żądają od wyjeżdżających w pojedynkę dopłat za możliwość mieszkania w
1-osobowym pokoju hotelowym. Czy dlatego, że single dwa razy więcej śpią,
jedzą, piją i myją się? A może bardziej
brudzą i więcej miejsca zajmują na plaży i w basenie? Co tam dla dobrze
zarabiającego singla dopłata za możliwość samotnego wyjazdu na wakacje, często wynosząca nawet kilka tysięcy złotych?
Może co najwyżej ponarzekać na dyskryminującą opłatę za swoją samotność.
Co jednak z biednym, owdowiałym
emerytem? Niektórych zapraszają na wspólny wyjazd znajomi czy rodzina. Nie
każdy jednak ma możliwość, by dokleić się do kogoś. W Polsce jest kilka
milionów takich ludzi. Pożądani przez touroperatorów są przeważnie single w wieku do 40 lat. Organizuje
się dla nich specjalne turnusy - na moje oko - wyglądające na matrymonialne. Na
potrzeby samotnych staruchów krajowe biura podróży nie są przygotowane. Ba! Nawet sanatoria w większości nie
potrzebują singli! To żadni klienci? Tacy powinni siedzieć w domu i dogorywać?
Tak też „dogorywałam”
w tym sezonie. W listopadzie 2016 roku, kiedy pojawiły się oferty first-minut,
rozpoczęłam poszukiwania wczasów dla siebie. Wirtualnie objechałam Polskę i
cały świat. Kiedy już znalazłam coś w przystępnej cenie i w odpowiednim dla
mojego zdrowia klimacie, po wpisaniu jedynki w rubryce „ilość osób” pojawiała
się cena z kosmosu, albo komunikat: NIE!
Podczas swoich
poszukiwań zauważyłam, że większość wczasów jest przeznaczona dla rodzin i par.
Dla nich są promocje i korzystne oferty last-minute, więc nie trzeba
zabiegać pół roku wcześniej. Singiel, jeśli już nawet znajdzie dla siebie
miejsce, musi płacić dużo więcej. Stara się więc o współtowarzysza podróży. Na
forach turystycznych internauci poszukują ludzi sobie podobnych. W ich apelach widać,
że czują się niezręcznie, a nawet wstydzą się swojej pojedynczości. Ja zwykle
namawiałam na wyjazd znajomych. Nie wiem przecież na kogo trafię w sieci i jak
się będę czuła z kimś obcym w małżeńskim łóżku pod jedną kołdrą. To nie wchodzi
w grę, o!
Problem
jednoosobowych pokoi często jest nie do przeskoczenia. W ośrodkach
wypoczynkowych i hotelach jest ich mało, a większych pokoi właściciele nie chcą
sprzedawać dla singli za symboliczną dopłatę. Wolą, żeby stały puste albo
żądają 50, 60 a nawet 100 procent więcej pieniędzy. Wczasowałyśmy z siostrą w całym pustym skrzydle hotelowym. Nawet panie z obsługi o
nas zapominały, uznając tę część hotelu za niezamieszkałą. Tymczasem mojemu
znajomemu odmówiono samotnego pobytu w pokoju 2-osobowym, w rozsądnej
cenie, w tym właśnie hotelu. Proponowano mu spanie z nami na dostawce.
Tego roku siostra nie mogła ze mną wyjechać. Pozostałam więc sama. Do dziś poszukiwałam dla siebie jakiejś oferty. Niestety... Nie znalazłam odpowiedniej i do obecnej chwili siedzę w domu „delektując się” prawie stale mokrym powietrzem i nasłuchując, co na tę wilgoć mówią kości i stawy. A kiedy z pewnego polskiego kurortu otrzymałam wiadomość o treści: singli nie przyjmujemy, to poczułam się trędowata i aż pociekły mi łzy...
Tego roku siostra nie mogła ze mną wyjechać. Pozostałam więc sama. Do dziś poszukiwałam dla siebie jakiejś oferty. Niestety... Nie znalazłam odpowiedniej i do obecnej chwili siedzę w domu „delektując się” prawie stale mokrym powietrzem i nasłuchując, co na tę wilgoć mówią kości i stawy. A kiedy z pewnego polskiego kurortu otrzymałam wiadomość o treści: singli nie przyjmujemy, to poczułam się trędowata i aż pociekły mi łzy...
Nagle trach! Trala
lili! Trala la! Bingo! Jest! Jest!
Jest! Wprawdzie dopiero na 2018 rok, ale
treść oferty serce kojąca i ładująca akumulatory na przetrwanie długiej jesieni
i zimy. Brzmi tak:
Ale ja płaczę teraz z radości, proszę pana. ;) :) |
Dla
seniorów: Senior 55 Plus: 5% zniżki.
Dla
singli: 1A=2A, 1B=2B bez dopłaty w terminach 1.05-20.06. i 6.09-24.10.
A1B Pokój
dwuosobowy dla jednej osoby z bocznym widokiem na morze.
Wcześniej =
taniej i dni gratis: 7=5, 14=10 w terminach 1.05-31.05 i
19.09-31.10.
7=6, 14=12 w
terminach 1.06-13.06.17, 11.09-18.09.
Zawyło
z radości me singielskie serce, uradowała się dusza! To ci będą wakacje! Na
złość tegorocznym chwilom rozgoryczenia kuszę ofertą siostrzanego singla i oto
rezultat: wypoczywać będziemy, jak paniska, single dwa w oddzielnych,
dwuosobowych pokojach!
A, co? To jak pokazanie języka tym, co singli nie
chcieli. Zadośćuczynienie się należy.
Ludzie! Drodzy Posiaduszkowicze!
Mam 14 - dniowe wczasy w czerwcu 2018 r. w tym hotelu:
Siostrę - nie mającą satelity - zwaną od dziecka Mysią Białą,
Czy ktokolwiek rezerwował wakacje prawie rok wcześniej?
To się zdarzyć może tylko... Mysiom?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie!!!
UsuńToni, następnym razem wpisuj, proszę, kolejny komentarz nie w drzewku odpowiedzi, jeśli poprzedni usuwasz, to będę mogła zlikwidować go całkowicie.
UsuńRok wcześniej nie zdarzyło mi się, ale skoro można?Ale z tymi singlami emerytami to masz rację, jestem nawet za tym, aby dla nie marnowania żywności pojawiały się mniejsze opakowania. My z mężem już dawno stwierdziliśmy, że przy naszym apetycie wiele zawartości dużych opakowań sie marnuje...
OdpowiedzUsuńA wakacje cudne będą, życzę najpiękniejszej pogody i wrażeń:-)
Ja już nawet przestałam gotować pomidorową, do której potrzebowałam 1 /słownie: jedną/ łyżkę śmietany. Więcej do niczego śmietany nie używam, więc szła na zmarnowanie. Otwartej i Caritas przecież nie przyjmie.
Usuńoo jednak nie - nie będę sobie niczego zamawiała na rok wcześniej bo nie wiem co mi do głwy strzeli za dwa miesiące. Ja coś podejrzanie cicho siedzę w domu i pewnie znowu coś wymądze w ostatniej chwili. I juz nie z polskiego biura...
OdpowiedzUsuńJa, mając Twoje możliwości, nie korzystałabym z polskich biur podróży. Widzę na wczasach Holendrów, Niemców, Anglików. Płacą mniej ode mnie, a są lepiej traktowani przy kwaterowaniu. Dostają o wiele lepsze pokoje. Dla Polaków z niektórych polskich biur podróży, to są zatęchłe przyziemia albo widok na śmietnik.
UsuńBo nie zatrudniają takich przygłupów jak Wezyr na Zakyntos. Wróciłęm wczoraj.Przed hotelem o 6,00 rano stała para która spoźniła się na autobus dowożący na lotnisko.Ja jechałem następnym o 6,20 i mogli pojechać ale bali się,że nie zdążą.Dzwonili do przedstawicielki biura a ta im odpowiedziała,że to już ich problem.Na lotnisku w Zakyntos,interweniowałem w tej sprawie u takiego wioskowego cwaniaczka z tabliczką na szyi-REZYDENT.Jego odpowiedź to szczyt chamstwa.Stwierdził,że Ci turyści chcieli pospać.Przecież to Polscy obywatele.I taki palant zostawia ich na wyspie bez pomocy.Przecież obowiązkiem tych bałwanów jest zapewnić powrót turystom do miejsca wylotu.I co tu się dziwić???Polak Polakowi wilkiem.
UsuńSzkoda, że nie zamówili budzenia. Wszędzie jest taka usługa.
UsuńWniosek z tej historii taki, że "sprawiedliwość jak oliwa na wierzch wypływa" oraz, że cierpliwość popłaca. Pomimo wszystko uważam, że to nie jest fair ze strony biur podróży - stanowcze NIE dla singla. Upokarzające i wstrętne.
OdpowiedzUsuńMysiom radzę w ramach zemsty jeść i brudzić za dwoje!
Hi, hi, hi... A drinkować za ile osób?
UsuńZa dziesięciu!
UsuńNie dam rady. Zawsze mówię, że nie wiem po co płacę za wyżywienie i picie w nieograniczonych ilościach od 6 rano do północy, skoro jem, jak wróbelek, a piję, jak mysia.
UsuńW takim razie pozostaje tylko brudzenie:)) W all inclusiv płacisz nie tylko za ilość ale za możliwość. Jak widać to też jest towar.
UsuńTen towar jest przeze mnie bardzo pożądany do wypoczynku. Nie lubię biegać do sklepu czy szukać restauracji, kiedy jeść i pić mi się zechce. Pełny relaks mam wtedy, gdy możliwość jest zapewniona. Zresztą nie zjadłabym w restauracji na mieście, do której musiałabym się wybrać, całego posiłku. W all incl. wezmę okruszek w restauracji hotelowej, by za dwie godziny podziobać np. w barze basenowym czy plażowym. Wczasowanie bez pieniędzy w kieszeni jest też wygodne. Nikt mnie nie okradnie, bo - poza ręcznikiem - nie ma co ukraść.
UsuńA ręcznik i tak hotelowy:)))
UsuńOtóż to, hi, hi...
UsuńPs - co do reszty masz całkowitą rację..
OdpowiedzUsuńBo... co racja, to racja, o! ;) :)
UsuńNeseber jest piękny. Nie wiem w jakim będziesz hotelu, ja miałem pokój z widokiem na Słoneczny Brzeg! Obowiązkowo wybierz się tam pieszo, to tylko 2 godz. drogi plażą, po drodze nawet jest fajny strumyk ze słodką wodą. W Starym Neseberze nie warto schodzić na dół na plażę, bo miejscowi rzucają takimi małymi kamyczkami. Za to warto zwiedzać groblę po obu stronach.
OdpowiedzUsuńW tym hotelu, co na zdjęciach. Nazywa się Festa Panorama. Widok i na Słoneczny Brzeg i na Stary Neseber. Zależy, z jakiego pokoju. Z terenu basenu widok na wszystko.
UsuńWow, super, że ci się udało. fajnie jest czekać na coś fajnego. Zgadzam się z tobą, że single, zwłaszcza w pewnym wieku są u nas dyskryminowane. Nie rozumiem dlaczego (to znaczy domyślam się ale tego nie akceptuję - pieniądz to nie wszystko). Może spróbuj wypocząć gdzieś w kraju w jakimś pensjonacie czy agroturystyce. Oczywiście nie o tej deszczowej porze roku.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zrażona do ogroturystyki. A z pensjonatów na miesiące letnie miałam pełną odmów skrzynkę pocztową, albo w ogóle brak odpowiedzi na rezerwację.
UsuńMoże nie aż z rocznym wyprzedzeniem, ale często zdarza mi się rezerwować wyjazd np. z na 10-11 miesięcy przed.
OdpowiedzUsuńChyba trzeba tak robić, jeśli chce się mieć to, co potrzebujemy.
UsuńMnie nie potrzeba pokoju jedynki, ale za to wszelkie upusty i rabaty mile widziane.
UsuńAch, kto nie lubi rabatów...
UsuńTo fakt, single 40* są traktowane po macoszemu. Ale i młodsze single w sanatoriach też są traktowane per noga.Większość polskiej"substancji" sanatoryjnej to spadek po PRL, gdzie nagminnie były pokoje kilkuosobowe. Nawet "dwójki" były rarytasem. Jak się razem pracowało, potem razem np. w 11 osób chorowało się na jednej sali szpitalnej to i kurować się w sanatorium należało również w większym składzie.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że zbyt mało jest opakowań małych, jednorazowych. Jakoś zniknęły takie malutkie kosteczki masła i tycie porcje dżemu, w związku z tym dżemu nie kupuję wcale bo nie jestem dżemożerna.Gdy ostatni raz byłam w Neseberze to nie było tam "tak gęsto" i dopiero zaczynali rewitalizację starych ruin.Przprowadzli modernizacje w bardzo sprawny i sprytny sposób- po prostu sprzedawali stare, byle jakie domy dając jakąś kwotę na modernizację. No a po upadku muru wszystko ruszyło kłusem z kopyta. Lubię Bułgarię, spędziliśmy tam wiele fajnych wakacji, ale to taki kraj, że zawsze w jakiś sposób wkurzy zaplecze hotelowe (syf, malaria i korniki) lub taki drobiazg jak kelner w czarnych, upaćkanych spodniach, ale z muszką.
Wcale mnie nie dziwi rezerwowanie na rok z góry- jeżdżąc do pewnego ośrodka zakładowego w Bieszczadach w dniu wyjazdu do domu już rezerwowałam domek na następny sezon i nawet wpłacałam zaliczkę.
Były to domki typu Brda, czyli : salon z kominkiem, kuchnia i łazienka na parterze, na pięterku dwie sypialnie. W sam raz na trzy osoby.
Miłego;)
Rozpatrywałam wyjazd do sanatorium na singla. Miało kosztować tyle, co dobre wczasy zagraniczne. Pobyt z innymi - obcymi osobami w jednym pokoju zupełnie mi nie odpowiada. Wielki dyskomfort! To męka, a nie wypoczynek. Raz byłam i nie przespałam ani jednej nocy. Prychanie, kaszlanie, chodzenie do ubikacji wyklucza sen. Ile człowiek wytrzyma bez snu? Po kilku nocach jest wyczerpany. Relaks jest wtedy, gdy żyje się własnym rytmem, a nie cudzym. Nie odpowiada mi także narzucona organizacja mojego czasu. Np. pływać chcę wtedy, kiedy mam ochotę, a nie wyznaczoną godzinę. Nie! Nie! Życie regulaminowe i na rozkazy to ja już miałam.
UsuńZ czystościa w Bułgarii, to chyba zależy od miejsca i hotelu. W resorcie Duni, w którym gościłam czystość była nadzwyczajna. Nawet sprzątaczki terenowe ubrane, jak pieleniarki i dosłownie szorujące szczotką ryżową alejki z kostki. Obsługa w restauracji - jak chirurdzy. Tylko turyści - brudasy - obmacujący jadło swoimi łapami. Kiedy poszłam daleko... daleko na spacer, zauważyłam, że są tam dowożone nasze leżaki plażowe i szorowane mydlinami.
Też zauważyłam takie niedogoności. Niby super, samemu ale jeśli chodzi o wyjazdy, promocje, pakiety to masakra! Ale tak jest, w końcu kogoś trzeba szkubać :D
OdpowiedzUsuńWiadomo, że biznes od tego, żeby skubał. Rzecz jednak w proporcjach. Nie mogę sama za wszasy płacić 5 tysięcy zł. gdy tyle samo płaci para, a nawet 3 osoby. Gdyby odjąć koszt przelotu samolotem i transferów autokarowych, to zakrawa na nienormalność.
UsuńNie wiedziałam ,ze taki jest problem, coś podobnego ??
OdpowiedzUsuńTo fajnie,że znalazłaś jednak coś interesującego...
Cieszę się, że znalazłam. Nie będę musiała już ślęczeć przy komputerze i poszukiwać.
UsuńCzyli można dodać do tych wszystkich -izmów coś odnoszącego się do dyskryminacji osób samotnych, które są ciekawe kraju/świata. Cóż w tym wszystkim jest chyba najważniejsze to, że w końcu coś ciekawego znalazłaś.
OdpowiedzUsuńTak właśnie było z piwnicą Babci. Znaleźliśmy w niej stary magnetofon, kolumnę do niego albo i nie, stare płytki podłogowe, jakieś rezystory i im podobne części elektroniczne i masę słoików. Miało się w opinii Babci i śp. Dziadka coś nie zmarnować, a w sumie się zmarnowało. Przecież czasem po roku nawet jak człowiek czegoś szuka to nie wie gdzie zajrzeć.
Pozdrawiam!
Też uważam to za jeden z "-izmów". Wszelkie "-izmy" zauważa się wtedy, gdy nas samych dotykają.
UsuńKurcze blade, na ogniu opalane - Ty to masz farta. Rok naprzód rezerwujesz sobie wczasy. Choooo; gdybym mogła latać samolotem, to dokleiłabym się do Ciebie. Blogowa siostro genu francuskiego loka - Ty możesz latać samolotem a ja nie! No i gdzie ta sprawiedliwość? Tylko pytam. o!
OdpowiedzUsuńWolę sobie o tej sprawiedliwości nawet nie myśleć. Są osoby które co roku jeżdżą do sanatorium a mój mąż nie był nigdy [wcale]a ma różne schorzenia i nie otrzymał od lekarza wniosku, gdyż lekarz rodzinny uznał, że " nie wszyscy muszą jeździć do sanatorium". Zaraz mi się przypomina komunistyczne hasło; "niby po równo; jednym wszystko a drugim g...."
Zatem widzisz, że ta sprawiedliwość chadza różnymi ścieżkami.
No i tak, że sprawiedliwości nie ma na świecie. Ty byłaś w tym sezonie dwa razy na wojażach, a ja dogorywałam w domu, o! A teraz muszę aż prawie rok czekać, o!
UsuńA sanatorium nie ma co żałować. Ludzie wracają bardziej chorzy, niż pojechali. Zabiegi robione są na odwal, źle rozplanowane, człowiek lata z gabinetu do gabinetu, jak lukstorpeda bez stosownego między zabiegami relaksu. Ja miałam w zimie mokre ćwiczenia na godz. 10, a pół kilometra dalej przez mrozy i śniegi z mokrym łbem na godz. 11 na zabiegi inne. Można nie tylko rozchorować się, ale ducha wyzionąć.;) :)
Nie będę szukać rok naprzód wczasów. Do tego czasu to ja mogę mieć 100 pomysłów na godzinę. Nasze są o tyle fajne, że nie trzeba wpłacać żadnych zaliczek i można nawet w ostatniej chwili zrezygnować. W sobotę idę na wesele a potem chciałabym wreszcie wziąć się za remont sypialni, aby w domku czuć się jak na wczasach :) Mąż podziela Twoje zdanie w kwestii sanatoriów- już nie potrzebuje łaski lekarza; nie będzie spał w jednym pokoju z chłopami; woli z babami [tzn. z jedną babą i to zmierzłą] :)
UsuńI to się nazywa zdrowe męskie podejście. Brawo dla Pana Męża i serdeczne pozdrowienia ode mnie. Jak ja lubię takich mądrych facetów, o!
UsuńNo i coś zeżarło mój komentarz. Bbbuuu...
UsuńTy to masz farta. Z dopisku wiem że zaoszczędziłaś aż 3 tysiące złotych. Jak nic - takie szczęście trzeba koniecznie oblać, aby trwało i trwało dłuuugo :) O!
UsuńNie wiem, czy zaoszczędziłam. ;) Szukam i szukam, ale nie mam tych trzech tysięcy nigdzie. :)))
UsuńOblewać nie będę, bo cieszyć się trzeba na jawie, a nie na kacu. :)
Witaj Elu.
OdpowiedzUsuńPozazdrościłam Ci i w tym roku też wybrałam Bułgarie: Złote Piaski- to taka podróż sentymentalna po wielu, wielu, wielu latach ;-)
I same zmiany. Hotele zmodernizowane - ale to na plus, plaża płatna mimo all., wszędzie stoiska z chińszczyzną, a w samym centrum kiczowata "wieża Eiffla". Ale to jest wpisane w koloryt miejscowości i urlopu. Jak dla mnie szokiem była mentalność ludzi. Pod tym względem nic od 40 lat się tam nie zmieniło. Nawet wśród obsługi hotelowej niewiele uprzejmych osób. Ciekawe czy zmienił się stary Nesseber? Mam nadzieję, że urokliwy klimat pozostał. Pozdrawiam - bakalia
Miło Ciebie znowu widzieć, Bakalio:)
UsuńJa miałam hotel z plażą bezpłatną i dużą. Przez całe dnie stały puste leżaki. Nie lubię płatnych. I nie chodzi nawet o 7 leva, a o to, że ja nie leżę na plaży, tylko sie kąpię albo spaceruję. Ręcznik, sukienkę i buty trzeba jednak gdzieś na piasku położyć. Oczywiście też przysiądę na piasku, żeby wygrzać kości, a wtedy pan plażowy przybiega i wciska niepotrzebny mi leżak. Dla mnie - leżenie na plastiku - to żadna terapia i nie jest przyjemne. Prawo bułgarskie mówi, że 30% każdej płatnej plaży ma być przeznaczone dla takich, jak ja.
To fakt. Bułgarzy nie są życzliwi. W aptece, w której kupiłam lekarstwo, odmówiono mi wody do popicia. Z odmową kropli wody to nawet na Saharze się nie spotkałam. Ba, nawet herbatą częstowano.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam częściej.
Byłam tam w dawnych czasach, wspominam miło Nesseber i Złote Piaski, ale traktowanie ludzi obecnie nie wszędzie jednakowe, tak przynajmniej relacjonują znajome. Słońce i plaża wynagradzają wszystkie niedogodności.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Staram się unikać niedogodności już podczas wybierania oferty. Na forach turystycznych internauci opowiadają, gdzie jest miło.
UsuńMasz sporo racji, że te -izmy zauważamy najczęściej gdy zaczynają nas dotykać.
OdpowiedzUsuńTak to już jest z tą naturą, że często wyprzedza kalendarz w jakiś sposób, tak jak z tymi kasztanami właśnie.
Pozdrawiam!
Byłam zdumiona, gdy wczoraj zobaczyłam kasztany pod nogami. Nie pamietam, kiedy spadały w ubiegłym roku.
UsuńCzłowiek często nie przywiązuje uwagi do takich wydarzeń, też nie mam pojęcia kiedy rok temu widziałem pierwsze kasztany na ziemi.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, mam nadzieję, że się jakoś wszystko ułoży u mnie.
Raczej nic nie powinno się dziać z tym fotelem. Drugi jest zepsuty ale też nie chodzi o prąd. :)
Pozdrawiam!
Fakt, nie zwracamy uwagi na drobiazgi, a przecież z nich głównie składa się codzienne życie. Wielkie wydarzenia zdarzają się zaledwie kilka razy w życiu.
UsuńGratuluję wytrwałości w poszukiwaniu miejsc dla singli. Nesseber jest piękny i na pewno będziesz zadowolona, biała Mysia również.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że w tym roku musiałaś pauzować.
Serdecznie pozdrawiam, singielko.
Jeszcze pomyślałam przez chwilę o wyjeździe we wrześniu gdziekolwiek, ale pogoda nie nastraja, wręcz przygnębia.
UsuńNiestety, pogoda jest wręcz makabryczna, dziś prawie cały dzień padało. Rzekomo od wtorku ma być lepiej, ale to już będzie koniec września.
UsuńCzekam na ten wtorek. Podobno nawet słońce się pokaże.
UsuńW tej chwili pada u nas deszcz. Dobrze, że mąż zdążył schować wiatrak i skosić trawniki.
UsuńSyn już wrócił zadowolony, objedzony i opalony, na dodatek z prezentami. Codziennie sprawdzałam pogodę w Side, zawsze było 28 stopni. Niestety w Nessebarze nie jest tak ciepło, zresztą sama sprawdź. Na dodatek bardzo duża wilgotność powietrza 68%.
Bardzo dziękuję za głos na Frycka.
Nie dziwię się, że Twój syn, Anno, jest zadowolony. Trudno nie cieszyć się z takich wczasów.
UsuńA w Bułgarii spadł śnieg.
Wygląda na to, że biura podróży traktują singli tak samo jak przychodnie specjalistyczne pacjentów...
OdpowiedzUsuńDlatego unikam lekarzy i przychodni.
UsuńMasz powód do zadowolenia porównując te dwie ceny wczasów. Polowanie na okazję udane na 200%:)) Przy okazji mianuję Cię wzorową Polowanką!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za nominację. :)
UsuńSkoro ten hotel taki, powiedzmy, nieuczciwy, bo zmienia z dnia na dzień koszt pobytu singla, to może niedługo otrzymasz informację, że Cię nie przyjmie.
OdpowiedzUsuńOj, już odpukuję w niemalowane drewno!
To zmartwienie dla biura podróży, a nie dla mnie. Muszą zapewnić hotel o tym samym lub wyższym standardzie. Jeśli będzie droższy, to biuro będzie dopłacać, a nie ja.
UsuńNie chcę być złośliwą,ani Cię straszyć, ale przypomnę Ci notkę na moim blogu, gdy Biuro Podróży ze Szczecina o nazwie Nova Sol na dwa tygodnie przed wy6jazdem odwołało już zapłaconą w 100 % rezerwację. Owszem zaproponowało coś w zamian, ale to było aż 6 km od kąpieliska, a nie obiecane 40 m od naszego apartamentu. W efekcie byłam zadowolona, że w ogóle zwrócono nam pieniądze, bo łażenie po sądach wcale mi się nie uśmiechało. A ostatnio w Heviz nocleg.pl zaoferował nam apartament z 2 sypialniami, a była tylko jedna. Rozczarowanie i zawód- tak nas uszczęśliwiają biura podróży. Widać nie sprawdzają na miejscu ofert tylko w ciemno polecają i kasę nabijają. Nie ma to jak bezpośrednio u właściciela zamawiać pobyt. pozdrawiam :)
UsuńZgadza się i nie ma w tym złośliwości, tylko tak jest. Jeśli zaproponowana oferta zamienna nie odpowiada, zwracają 100% pieniędzy. Zdarza się też tak, że dopiero na miejscu okazuje się, że w hotelu nie ma miejsca. Jak dotąd, mnie to nie spotkało, ale overbooking zdarza się. Wtedy, z tytułu utraconego czasu i uciążliwości w związku z konieczną przeprowadzką do innego hotelu, różnic pomiędzy ofertą np. położenie hotelu, czy przeżytego stresu należy się rekompensata.
UsuńJestem tego świadoma i trzeba się z tym liczyć, albo w domu siedzieć.
PS. O huraganach, powodziach, trzęsieniach ziemi i pożarach nie wspomnę. Ale to także się zdarza. Z powodu huraganu hotel z turystami nie miał wody, prądu i jedzenia. Bankomaty nie wypłacały pieniędzy. Para Polaków dostała się na lotnisko, ale żaden samolot nie chciał ich zabrać. Ewakuowali tylko Amerykanów, Francuzów i Holendrów. MSZ Polakom nie pomagało. Koczowali więc pod lotniskiem, a żołnierze dawali im wodę i batoniki na przeżycie. Nie wiem, czy już wrócili, czy jeszcze tam koczują.
UsuńTakich ekstremalnych warunków nie przewiduję, chociaż...podobno Bułgaria też ma już dość "uchodźców" [imigrantów]; ale przecież nie przewidzi się zdarzeń losowych. Mnie tylko wkurza nieuczciwość biur podróży i właścicieli apartamentów. Wyobraź sobie, że nasz apartament z Heviz nadal oferuje ten sam pokój z rzekomo 2 sypialniami i nie pomogły moje monity, moja reklamacja i ostrzeżenia; nadal oszustwo w ofercie na ich stronie.
UsuńCo zrobić, na oszustów nie ma rady poza sądem, ale komu by się chciało latami sądzić, więc oszuści żerują na tym.
UsuńWidzisz, jak to dobrze, że z Wami nie pojechałam. Musiałabym spać z Twoim mężem, a Ty... to nie wiem... gdzie... :)))
PS. Przed chwilą wpisałam w wyszukiwarkę "biuro podróży novasol,opinie" i pokazały mi się wpisy pt. "novasol - nie polecam - oszuści!" Nie widziałaś tego?
UsuńNie widziałam tego ostrzeżenia, że novasol to oszuści ; wcale nie przeglądałam opinii, gdyż to mąż kuzynki był pewny tego biura.
UsuńNie wiem czy chciałabyś spać z moim mężem, bo on bardzo chrapie.Jedyne miejsce gdzie można byłoby się kimnąć to...balkon.
To był apartament 2-osobowy, nawet dla 3 osób stanowczo za ciasny, więc czwarta osoba tylko na...balkonie :) lecz nie o tej porze roku, bo już było zimno.
Dla mnie miarą tego, czy uznać biuro za dobre, jest to, jak załatwiają reklamacje i jak opiekują się klientem podczas różnych zdarzeń. Wpadka czy błąd może zdarzyć się najlepszemu. Także różne sytuacje niezależne od biura podróży. Na przykład ostatnio nie było samolotu na czas. Nie koczowaliśmy, tylko wykupiono nam dodatkowy nocleg i całodzienną opcję all inclisive w tym samym hotelu. Innym razem podano w wiadomości sms niewłaściwą godzinę odlotu, przez co przyjechałam na lotnisko ponad pół dnia wcześniej. Gdy siedziałam na lotnisku, telefonicznie poinformowano mnie, abym zbierała paragony z restauracji lotniskowych, jeśli chcę jeść i pić, to zwrócą pieniądze po ich okazaniu. Po powrocie z wakacji otrzymałam także laurkę z przeprosinami, bon wakacyjny na 200 zł i czekoladki.
UsuńNa lotniskach czasem obserwuję, jak turyści z jednego biura podróży koczują na własny koszt pozbawieni nie tylko opieki swoich rezydentów ale nawet jakiejkolwiek infomacji, a z innego otrzymują talony na wyżywienie, a jeśli oczekiwanie ma być przez całą noc, są odwożeni na nocleg do hotelu.
Przy Waszym sposobie podróżowania - na własną rękę swoim samochodem, nie wiem, jak bym postępowała. Zastanawiałabym się, czy jechać w ciemno, czy rezerwować kwatery/hotele bezpośrednio, czy korzystać z pośrednictwa?
No nic.... trzeba zatem jakiegoś męża sobie znaleźć i kilka dzieci urodzić. Tylko... zanim ja się w tych poszukiwaniach i rodzeniach rozkręce to sytuacja na rynku turystycznym zmieni się o 180 stopni i będą dyskryminować rodziny. I znowu nie pojadę na żadne wakacje.... :( ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Co tam polityka turystyczna. Rozkręcać się można bez wzgląd na nią, o! :) :)
UsuńTylko długo byś musiała dochodzić się o zwrot pieniędzy.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że piszę poniżej, ale znów nie widzę opcji do odpowiedzi.
P.S. Na mojego Frycka można głosować od 2 do 6 października.
Postaram się nie zapomnieć o głosowaniu.
UsuńJeszcze raz dziękuję za głos na Frycka.
UsuńZ przyjemnością głosowałam na Frycka. Podoba mi się ten jesienny rudzielec.
UsuńTo jest jakiś spadek w myśleniu o dawnych czasach. Single w niektórych kulturach stanowią prawie 40% społeczeństwa. I te procenty cały czas rosną. Dziwię się, że tak mało biur zaważa istnienie tych ludzi. Bo to też są dla tych biur pieniądze...
OdpowiedzUsuńCzasami jeżdżę sam, ale przeważnie po sezonie i wtedy nie ma problemu z wynajęciem dla 1 osoby, tylko nie chętnie wynajmują na jedną noc, a ja lubię się przemieszczać. A agroturystyki nie trzeba się bać, tylko warto się nauczyć, jak ją dobrze wybierać (nie jest to łatwe)
Tak do agroturystyki się zraziłam, że na samo wspomnienie tych agroturystycznych wakacji, które były jedną wielką męką w ciągłym stresie, ogarnia mnie smutek i strach.
UsuńMam podobne odczucia co do agroturystyki.
UsuńPozdrawiam:)
Niektórzy chwalą, ale ja NIE!
UsuńFajnie, ze znalazłaś to, co chciałaś:)my na razie o wczasach możemy pomarzyć. Sezon handlowy mamy cały rok, a jest to jedyne źródło utrzymania. Mnie najbardziej wkurza brak małych opakowań kosmetyków. Takich na parę razy. Wprawdzie pojawiają się już, ale nie każdej firmy i nie zawsze te, które chciałabym. Zdarzało się, ze kupiłam nietrafiony szampon i musiałam dużą butlę wyrzucać.
OdpowiedzUsuńDo pomidorowej dolewam mleko, bo też słodkiej śmietany nie używamy. zamiast kwaśnej kefir.
Ja nagminnie wyrzucam kosmetyki. Szczególnie kremy, ponieważ jedna tuba wystarczyłaby na kilka lat i mudsiałabym używać przeterminiwany/zjełczały krem. Szampony wykorzystuję do ręcznego prania i mycia podłogi w piwnicy.
UsuńCzyli wychodzi na to, że nie tylko u mnie są tacy ,,sąsiedzi". Chyba tak trzeba będzie robić jeśli sytuacja będzie się powtarzać z kradzieżami żarówek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bez względu na żarówki, do piwnicy zawsze idę przygotowana, bo ciemność może nastać w każdej chwili.
UsuńOkropność z tymi singlami, przecież to też ludzie, jak można ich tak traktować!!! Mam nadzieję, że biuro podróży do wyjazdu 2018 roku nie zmieni swoich postanowień. Ja nie jestem singlem a i tak mam problem z przecierem pomidorowym, który kiedyś był w takich małych puszeczkach (na raz). A teraz jak otworzysz słoik i nie zużyjesz to praktycznie pozostała reszta nadaje się do wyrzucenia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Przecier bywa też w słoiczkach z zakrętką. Poszukaj. Faktem jest, że wszędzie królują "rodzinne" puchy!
UsuńPozdrawiam:)
Wczasy... to inna sprawa. Ale, ale.... Bywało, że i tacy się zdarzali. Niestety, faktycznie, musieli dopłacić za drugie łóżko.
Usuń:)))
Biuro ma prawo zmienić zdanie w każdej chwili, ale nie dotknie mnie to finansowo.
UsuńJuż jakiś czas temu rozkminiałam problem tego, że nie ma dopasowanych do singli opakowań! I kwestia urlopów - podobnie (choć o tym nigdy nie pomyślałam). Ale myślę, że będzie się to zmieniać. Coraz więcej osób bowiem jest singlami..
OdpowiedzUsuńhttps://w365dnidookolazycia.blogspot.com/
A ja myślę, że coraz bardziej wszystko zmienia się na korzyść dużych rodzin. To dobrze, ale nie może być dyskryminacji samotnych.
UsuńMam nadzieję iż Świat zrozumie , że single też ludzie i możliwości mają większe ;)
UsuńPozdrawiam:)
Z możliwościami to różnie bywa. Przecież singla nawet na Sylwestra nie przyjmą. Opłaty ustalane są od pary i wpuszczane tylko pary.
UsuńHm... po pierwsze cieszę się bardzo, że Ci się udało, natomiast problem pozostał... ale po to istnieją problemy, aby je rozwiązywać... znaczy się najpewniejszym byłoby pozyskanie do współpracy singla, i to niekonieczne płci pięknej a nadobnej, bo Ci powiem szczerze, że samej z sobą to nawet w warcaby nie zagrasz... znaczy się zagrasz, ale stale będziesz wygrywać, co w końcu przecież się znudzi. Innym, bardziej przewrotnym sposobem będzie po prostu zamówienie dwuosobówki z zamiarem przesypiania nocy z osobą cokolwiek wirtualną, przy czym w tej wersji należałoby skalkulować koszty, czy z postacią jedynie "uduchowioną" wczasy spędzić się opłaca. No i wreszcie wariant trzeci, z którego skorzystałaś - tzn. okazja. Mnie też z żoną pod Zakopanem udało się przepedzić dni kilka w pokoju przeznaczonym na pięć osób, gdy tymczasem na wywczasy udawaliśmy się w czwórkę, w tej liczbie: żona, córka, piszący te słowa oraz prawie osoba w postaci yorka-biewera Adelki. I muszę powiedzieć, że ta ostatnia najlepiej skorzystała, albowiem do swej dyspozycji dostała dwa wygodne łoża.
OdpowiedzUsuńNo i przejdźmy do zakończenia tego komentarza... jeśli zatem doczytałaś rzecz do końca, przejdź dwa pięterka wyżej i rozważ ponownie wariant pierwszy.... serdecznie pozdrawiam
Wariant pierwszy bardzo mi się podoba. Dwa pięterka wyżej, powiadasz. Jako mieszkanka z pierwszego piętra, muszę zainteresować się wszystkimi na trzecich piętrach. Może akurat... ;) :)))
UsuńSingiel -turysta to zwierz
OdpowiedzUsuńobdzierany okrutnie ze skóry
jak mało który inny stwór
choć nic nie winny.
Dlaczego?
Bo inny i mało go,
koleżanko i kolego!
Ciii,tu się śpiiii...
OdpowiedzUsuńPogoda senna, to i spanie za kominem przyjemne.
UsuńRzeczywiście, nie rezerwowałem jeszcze wczasów na rok wcześniej, ale za to SANATORIUM tak!!! Jak przystało na wieloletniego emeryta (co prawda nie singla), już trzeci rok z rzędu będą podreperowwywał wraz z MTŻ zdrówko w sanatorium w Busku Zdroju. Miejsce na rok 2018 już zaklepane:)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)
O zdrowie warto dbać, więc o sanatorium dobrze jest wcześniej się postarać.
Usuń''Tak tu cicho o zmierzchu"...
OdpowiedzUsuńSą takie dni w roku, że staje się cisza...
UsuńNie mogłam wpisać odpowiedzi powyżej pod swoim komentarzem. Dlatego odpowiadam tutaj. Ozon bardzo dziękuję. Poszukam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Także widziałam malutkie puszeczki.
Usuńtakz jedynkami wszędzie jest problem ,są dużo droższe a ja uwilebiam bywać w jedynkach ,choćbym nie wiem z jak cudną jechała ekipą:):Pozdrawiam, Także szukam promocji..mozna trafić..tak jak Ty teraz:)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w poszukiwaniach.
Usuńdziękuję:)
UsuńCiekawa jestem rezultatu.
UsuńCieszę się w Twoim imieniu :)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie będę wypoczywać w pojedynkę, ale trochę się naszukałam na first, żeby było trochę taniej, więc mam rozeznanie. Potwierdzam - dla singli jest o niebo drożej. To naprawdę niesprawiedliwe!
Super, że udało Ci się coś znaleźć w dobrej cenie :)
Zwykle na first zaczynam szukać od połowy października. Zupełnie nieoczekiwania w tym roku pojawiły się oferty już we wrzreśniu.
Usuń