Powakacyjny serwis informacyjny czyli co się u mnie działo...
W
maju, e-mailami, powiadomiłam kogo trzeba i nie trzeba o usychającej pod moim
oknem jabłonce, która zagraża bezpieczeństwu.
Załączyłam te oto dwa zdjęcia:
Wtedy jeszcze kwitła, dziś już - stosownie do pory roku - zrzuciła jabłuszka.
W odpowiedzi - 25 maja 2018 r. - poinformowano
mnie, że została wszczęta procedura mająca na celu uzyskanie decyzji zezwalającej na usunięcie drzewa gat. jabłoń owocowa. Musi to być bardzo poważna procedura,
wymagająca zapewne owocnego rozstrzygnięcia przez wysoką komisję szczebla europejskiego. ;-) Mamy już wrzesień, a jabłonka... Jak zagrażała, tak zagraża! Jak straszyła, tak
straszy!
Po
drugiej stronie tej samej ulicy ułożono na nowo chodnik. Wprawdzie z płytek z
odzysku, ale przecież staruszki wcale nie muszą być gorsze od nowoczesnej
kostki. Najważniejsze, żeby było równo i sucho, a w słoty i śniegi nie
przewracać się w drodze na przystanek autobusowy.
Oto ten chodnik po niechlujnej renowacji:
Pytam majstra.
- Dlaczego tak krzywo ułożyliście płytki
chodnikowe? Nogi można połamać!
- Przedtem też było krzywo. Odpowiada pan majster.
- To po co było na nowo układać? Dociekam,
jakbym miała zamiar pisać scenariusz dalszych odcinków serialu „Alternatywy 4”,
po czym słyszę i własnym uszom nie wierzę:
- Bo w ogóle miało nie być układane.
Pochwalić wypada jabłonkową stronę ulicy.
Jest nowy chodnik z szarej kostki. Ułożony na medal, o!
Przed
niedzielą, w jeden z letnich dni, rozrzucono czarną ziemię na trawnikach,
zagrabiono i wysiano trawę. Po niedzieli pojawiła się koparka i wybrała wysianą
trawę razem z podłożem aż do szaro - białego marglu. Następnie przyjechała
ciężarówka z czarną ziemią, którą na nowo rozrzucono, zagrabiono, po czym znowu
wysiano trawę.
- Po co w piątek siać trawę, skoro w
poniedziałek obniża się trawniki?
Nasz
węzeł cieplny, który prezentowałam w notce „Szczęście to dziurka z zaworkiem” połączył się węzłem
małżeńskim z miejską ciepłownią. Godnym uznania jest harmonogram prac, jaki przyjęto, czyli zimą
zamontowano urządzenia w piwnicy pod dachem, a latem wykonano ziemne wykopy na
zewnątrz pod niebem, by rurami piwnicę z MPC’em złączyć na wieki. Te prace
stanowczo nie nadają się na scenariusz jakiejkolwiek komedii. Są jednak warte
odnotowania. Co dobre wymaga pochwały, o!
W
piwnicy, w miejscu sprzedanego kotła centralnego ogrzewania urządzono warsztat,
a w przestrzeni, dotychczas okupowanej przez 4 tony węgla, pojawiły się słoiczki i archiwum ”papierów
różnych”.
Panowie, którzy odkupili kocioł, przywieźli i
ułożyli w piwnicznej szafie drewno do kominka. Także zamurowali dziurę w
ścianie po rurze dymowej. To nadzwyczaj pracowici i dobrzy ludzie. Z takich, co
serce mają na dłoni i serca używają. Ja także nie omieszkałam dołożyć prezenty.
Obdarowane obie strony transakcję uznały za obopólnie korzystną i w
wielkim zadowoleniu rozstały się.
Zostały
poczynione przygotowania do przyszłorocznych wakacji. Rezerwacja - w cenie,
która już dziś jest o 2 tysiące złotych wyższa - dokonana w sierpniu.
Cichobiegi medyczne czyli sandały i mokasyny z miękkiej skóry, jakich od lat
nie mogłam nabyć oraz mała i lekka pompka - zakupione.
Miły
pan Kurier przywiózł dwa uchwyty do parasolek. Jeden dla mnie, drugi dla mojej
siostry. Niestety, do uchwytów tego typu pasują tylko parasolki dziecinne, a te zbyt mało cienia rzucają. Postanowiłam więc przerobić swoją parasolkę. Udało się, hej ha!
Będzie można latem odpoczywać w cieniu w miejscach nasłonecznionych, np. na samym
brzegu morza.
Tymi
optymistycznymi akcentami kończę powakacyjny serwis informacyjny oraz wakacje’2018
i przystępuję do oczekiwania wakacji’2019.
1 grudnia 2018.
Odnotowuję, że 31 listopada 2018 r. straszna jabłonka została wycięta. Nareszcie!