Zwykle miałam jakieś plany i marzenia,
choćby te związane z podróżami. O tej porze roku przeglądałam wakacyjną
garderobę, zapoznawałam się z ciekawostkami o miejscu, do którego zamierzałam
podążyć, przesypywałam z kupki na kupkę pieniądze z emeryckiego budżetu tak,
aby wystarczyło na wakacyjny wypoczynek i zwiedzanie. Przemierzałam myszką
komputerową satelitarne mapy, a odliczanie dni do wyjazdu było sposobem na
ogrzewanie.
Zaraz ktoś zapyta, od czego chce
odpocząć emerytka? Przecież nie pracuje, nigdzie się nie spieszy, żaden szef
nie suszy jej głowy, terminy nie gonią… etc… etc…
Od czego? Od nudy! Od
stagnacji! Od bezczynności! Od ograniczeń! Od siedzenia w domu! Wbrew pozorom,
to wszystko męczy. Wysysa siły witalne, wywołuje wszechogarniający smutek,
prowadzący często do depresji. Nawet zabija! Pomalutku… Dzień po dniu… Takie
umieranie kawałek po kawałeczku… Bez bliskości drugiego człowieka… W
samotności…
Wtedy nie pomagają,
niestety, ani książki i filmy, ani radio
czy telewizja. Nawet lekarz bezradnie rozkłada ręce na telekonferencji.
Domowe czynności przestają
się liczyć. Tracą sens, bo tej sukienki nie warto prasować, a tamte buty i tak
nie będą dreptać, więc po co je naprawiać…
Zaczyna się życie tylko
wspomnieniami. To jednak ogranicza! Oczywiście wspomnienia mogą być, jeśli
całkowicie nie zdominują teraźniejszości. Trzeba przecież pamiętać. Chociażby
tych, których kochamy i kim jesteśmy. Tego nie można stracić przez zapomnienie.
Jak jednak planować? O czym
marzyć? Do czego dążyć?
Oj tam… Oj tam… Rada
Ministrów uchwali i w piątek ogłosi, co będzie można urzeczywistniać od
poniedziałku.
A taka przejażdżka będzie dozwolona?
Patataj, patataj, wio koniku!
OdpowiedzUsuńMarzyć trzeba!
Tak na darmo marzyć? Bez żadnego planu do zrealizowania?
UsuńTo jest trening "na sucho":))
UsuńCiekawe, jakie efekty przyniesie trening "na sucho"?
UsuńKoń na zdjęciu jest profesjonalnie wyposażony w solidną sakwę. Może i lasso gdzieś jest?
UsuńTen koń ma szyję żyrafy. :)))
UsuńŻyrafokoń tak naprawdę tylko przykrywa rozgoryczenie i poczucie beznadziei. Też mam takie częste chwile zwątpienia czy jeszcze kiedyś powróci radość życia. Zauważ, że już tak entuzjastycznie nie pokrzykujemy: "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie".
UsuńNadzieja w pielęgnowaniu wspomnień i żartach z drewnianego konia?
Staram się widzieć światełko w tunelu. Nie tylko w kwestii pandemii koronawirusa, bo na to są już szczepionki. Mam nadzieję także na uzdrowienie społeczne.
UsuńW tym spalonym lesie z żyrafokoniem pojawiła się przecież zieleń na pogorzelisku i na horyzoncie oraz świeci słońce. Może tak na to popatrzmy?!
Własnie ogłosili i niby do hotelu można, ale z własnym prowiantem, dobre i to, byle lodówka w pokoju była!
OdpowiedzUsuńWiek czy status społeczny nie mają nic do marzeń, to nie powinno być reglamentowane:-)
jotka
Zwykle w pokojach hotelowych są małe lodóweczki.
UsuńZapomniałam dodać, że pięknie wyglądasz, zdrowo i radośnie :-)
UsuńDziękuję pięknie, dyg, dyg... :)
UsuńPiękne zdjęcia. To jesteś emerytką, nie wiedziałem, ja za to jestem rencistą - ale bardzo młodym.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tak, jestem emerytką. Jest to na blogu ogłoszone i szeroko opisane.
UsuńNależę do tej grupy "porąbańców", którzy tak samo dobrze czują się w totalnym odosobnieniu jak i w pełnym śródmiejskim gwarze i tłoku. A ten czas "narodowej kwarantanny" wyjątkowo dobrze mi służy. Jedyne czego nie znoszę to bezmyślne leżenie na nasłonecznionej plaży (nawet gdyby to była Copacabana).
OdpowiedzUsuńMam smaczek na plażę. Nie na leżenie, nie! Na kilkukilometrowy marsz brzegiem morza z falami bijącymi po łydkach.
UsuńTo polecam znaną Ci już trasę z Neseberu do Słonecznego Brzegu ...
UsuńZbyt dużo ludzi tam ostatnio było. Hotel obok hotelu, a leżaki do samego morza. Do tego bary, a w każdym inna muzyka. Jeden wielki zgiełk.
UsuńMarzyć oczywiście trzeba i należy. Chociażby o tym by wirus minął Cię szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńJakoś - jak dotąd - przemykam się slalomem pomiędzy wirusami. To trudne, ponieważ ludzie noszą maseczki pod brodą albo wcale ich nie mają. Czasem zastanawiam się, ile jeszcze osób musi umrzeć, żeby zrozumiano, że zakrywanie ust i nosa jest konieczne.
UsuńUzbroiłam się w cierpliwość. Sporo piszę, ale żeby pisać muszę sięgać do pokładów pamięci. Przez tyle lat spotkałam mnóstwo osób, nasłuchałam się mnóstwa opowieści i teraz, żeby do reszty nie zgłupieć- piszę. Trochę przystopowałam jednak z robótkami- muszę do czasu operacji nieco oszczędzać wzrok, żeby się nie załapać na "zawał jaskrowy". Jestem dumna i blada, bo jednak samiutka w Berlinie przeżyłam pół roku- a nie mam tu naprawdę żadnych znajomych. I te pół roku samotności zahartowało mnie- utrwaliło we mnie postawę- co będzie to będzie, nie trzeba się tym przejmować. Nie było mnie i świat toczył się swoim własnym kołem- jestem i tez się toczy niezależnie od tego co robię i myślę, nie będzie mnie- dalej wszystko będzie się toczyło swoim trybem. Swoiste ZEN. Polecam.A pandemia? - no cóż-przestrzegam zaleceń a będzie co będzie. Ostry lockdown?- też przeżyję. A jeśli nie?- to nie będzie wtedy moje zmartwienie.
OdpowiedzUsuńZdrowia Ci życzę i...pogody ducha;)
Anabell, a pisanie - a co za tym idzie - patrzenie w ekran monitora nie szkodzi oczom?
UsuńNie, nie szkodzi. Ja mam w prawym oku zaćmę 80%, ale bardzo cieniutką warstewkę- tylko w nocy jestem w stanie rozpoznać różnicę w widzeniu- w dzień nie. A w lewym oku mam 20%, więc nawet w ciemności nie odczuwam problemów z widzeniem. Zrobią mi te oczy w odstępie dwytygodniowym a nie 6 -8 tygodniu pomiędzy zabiegami.
UsuńTo będziesz miała oczęta, jak nowe. Powodzenia!
UsuńNie chcę zabrzmieć jak mądrala, ale samotność to stan umysłu, każdy radzi sobie z tym inaczej. Marzenia są nie tylko wskazane ale nawet marzyć trzeba..by potem przeć do ich realizacji. Rok nie zapowiada się rewelacyjnie...ale co my wiemy. Chyba niewielu wie jak to się wszyskich skończy i kiedy.
OdpowiedzUsuńOby zatem nasze marzenia się spełniły.
Pozdrawiam serdecznie.
Mądrze twierdzisz. Też uważam, że samotność to stan umysłu. Jeśli zaczyna doskwierać, to zapalają się czerwone lampki sygnalizujące, że trzeba coś ponaprawiać.
UsuńCo do marzeń... Pewnie, że trzeba marzyć. Chciałabym jednak posiąść sztukę kasowania marzeń nierealnych do spełnienia.
Obiegowe:
OdpowiedzUsuńAby coś się mogło zdarzyć... Trzeba marzyć.
Drugie związane z wiekiem:
Starość zaczyna się wtedy, gdy marzenia zastępują wspomnienia
Zatem jedno i drugie potrzebne.
UsuńRewelacyjna przed Tobą podróż na tym "koniku".:-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wspaniałych przeżyć i widoków i wrażeń....
Przecież wszystko /a przede wszystkim szczęscie/ tkwi w nas ... i zależy od naszej fantazji...
Dziękuję bardzo, Stokrotko. Fantazji mi nie brakuje.
UsuńCiężko powiedzieć bo będzie dozwolone, nikt jednak nie zabroni mi życzyć Ci wielu wspaniałych i pięknych podróży!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńNigdy nie wiadomo co jeszcze i komu będzie zabronione.
Nie wiadomo kiedy, ale zrobiło nam się z górki.
OdpowiedzUsuńA z górki lżej, jak pod górkę. ;) :)
UsuńWiesz, skoro to poluzowanie obostrzeń ogłosił niejaki Matołusz, to ja bym się do tej "jego" decyzji za bardzo nie przywiązywał. On przed południem mówi jedno, po południu coś wręcz przeciwnego.
OdpowiedzUsuńAle z tym zdrowiem psychicznym masz całkowitą rację. Człowiek w czterech ścianach, bez kontaktu z ludźmi, dziczeje jak Robinson Krusoe. Połowa moich znajomych na zdalnej zapuściła brody - bo nie chce im się golić. Sam tak mam - siadam rano przed ekranem, w szlafroku, bo mi się nie chce ubierać. Bo i po co? Do wszystkiego trzeba się zmuszać.
Oj, odbiją się nam czkawką te miesiące lockdownu. Niedługo okaże się, że w Polsce jest za mało psychiatrów.
Podobnie jest z dziećmi, które zapadają się w sobie i całkowicie wypadły z rytmu. Dodatkowo przez naukę zdalną i brak kontaktu z rówieśnikami cofają się w rozwoju. Mają oznaki niepokoju psychicznego, a niektóre przejawiają zachowania depresyjne.
UsuńZ racji wykonywanego przeze mnie ostatnio zawodu (aż do czasu wypadku) ja nie wybierałem podróży - to ktoś wybierał je dla mnie. Oczywiście wykonywałem prace i nie mogę powiedzieć, że przemierzając Europe wzdłuż i wszerz czułem się jak podróżnik - turysta. Ale zwiedzało się to i owo przy okazji - najbardziej lubiłem francuskie wioski i miasteczka, góry i wybrzeża Morza Śródziemnego i Atlantyku, a z obiektów historycznych - francuskie stare kościoły i klasztory. Dzisiaj nie mam już takich planów, takich marzeń. Żyję raczej piękna przeszłością, wspomnieniami, a za rządowymi pomysłami już nie nadążam...
OdpowiedzUsuńWażne, że przeszłość była piękna i jest co wspominać. A za rządowymi pomysłami rząd sam już chyba nie nadąża, albo zapomina, co wymyślił chwilę wcześniej.
UsuńAkurat takie wędrówki, jak na zdjęciu nie są zabronione. Tylko raz i na szczęście krotko lasy były zamknięte. Mam nadzieję, że do tej głupoty nie wrócą...
OdpowiedzUsuńPozostaje więc czekać na pogodę bardziej sprzyjającą wędrówkom.
UsuńMiło znowu gościć Ciebie, Hegemonie.