20 kwietnia 2021

Zrób to sam czyli guzik z pętelką

 

       Coraz trudniej spuszczało mi się wodę w ubikacji. Wduszenie pipka wymagało siły siedmiu atletów co zjedli po siedem kotletów. Gdy już udało się spowodować, żeby woda w muszli poleciała, to mechanizm nie wracał na pozycję zamykającą dopływ wody. Żeby nie leciała nieustannie, za każdym razem należało zbiornik odkrywać i coś w nim pogmerać ręcznie. Rzadko się udawało. Częściej trzeba było zakręcać główny zawór, aby opłaty za wodę nie przybrały kosmicznych rozmiarów.

Hydraulicy - z powodu pandemii gdzieś się pochowali. Ci, których udało mi się namierzyć, nie podjęli ryzyka utraty zdrowia lub życia dla tak małej usterki, a co za tym idzie, znikomego zarobku.

Zapadła decyzja, że muszę zadziałać sama. Więc? Rozebrałam! Rozkręciłam! Wyrwałam! Zdiagnozowałam!

I co dalej? Pipka nie naprawię, bo sprężyna przerdzewiała i rozleciała się. W internetowych sklepach nic takiego nie znalazłam, a sprężyny sama nie zrobię, bo nie mam odpowiedniego drutu. Zielony - używany do stroików kwiatowych - okazał się zbyt delikatny. Sprężyna, którą z niego własnoręczne wykonałam, zgniotła się na amen przy pierwszym razie.

Z pomocą przyszedł urokliwy sznurek oraz pokrywka wydelegowana przez słoik z dżemem wieloowocowym.

Wystarczyło rozpoznać, co w spłuczce obwiązać sznurkiem oraz zrobić dziurkę w pokrywce. Po kilku próbach zadziałało  znakomicie! I jak miło dla oka w dodatku, czyż nie?

 


        Użytkowanie ujawniło jednak wielki błąd. Sznureczek okazał się bardzo chłonny i kokardka, za którą pociągałam, nieustannie była mokra.

- Jak to? Chowam się w domu przed koronawirusem, rygluję przed nim drzwi, a założyłam hodowlę niebezpiecznej bakterii Escherichia coli?  - Mówię sama do siebie.

Myślę dzień, drugi, trzeci… Aż tu… Bęc! Puknęło w głowie. Potrzebny duży guzik na nóżce i sznurek plastikowy lub żyłkowy.

Jak się wymyśliło, tak się zrobiło.

Przyziemny, ale upierdliwy problem ROZWIĄZANY!  Zasiadam teraz dumnie ;-)

 

        Z higienicznego mechanizmu guzikowo - sznurkowego jestem bardzo zadowolona. Stwierdziłam nawet, że lepszy jest mój - pociągany, niż oryginalny - wciskany, o!

35 komentarzy:

  1. Brawo! A nawet Braawisssiiimoooo!
    Przy okazji donoszę, że wspomniany "pipek" określa mechanizm działający w pionie "góra-dół" w odróżnienia od "pipcyka" poruszającego się w poziomie "prawo-lewo". Tak więc zastosowana w tekście terminologia jest prawidłowa.
    Cóż za imponujący rozmiarem guzik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za brawa i brawissima.
      Jestem dumna, że - stosując hydrauliczną terminologię - nie pomyliłam "pipka" z "pipcykiem". :))))))))))))))))))))

      Usuń
  2. Spłuczka też zapewne zadowolona bo lepiej być pociągającą niż uciskaną:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo też za zachowanie estetyki. Zauważam tu wyższość prostoty designu nad szaloną kolorystyką pokrywki po dżemie wieloowocowym. Może gdyby ten dżem miał bardziej stonowaną barwę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Produkty o stonowanej barwie miały mocniejsze pokrywki i bez przebijaka trudno było zrobić dziurkę. Nawet szydełko i druty do robótek ręcznych nie pomogły.

      Usuń
  4. @Bet.
    Dotyczy wszystkich powyższych komentarzy Bet.

    Tylko wielkiej inteligencji człowiek może taką argumentację wymyślić. O wspaniałym poczuciu humoru nie wspomnę. Zaśmiewam się, aż mnie brzuch boli. I o to chodzi! Śmiejmy się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puchnę z dumy bo cel został osiągnięty i wreszcie radość zapanowała. To cóż, że za sprawą toalety, phiii!

      Usuń
    2. Sprawy toaletowe - wprawdzie bardzo przyziemne - są ważne. Jeśli za ich przyczyną dodatkowo radość nastaje, to wielka sprawa, bo poprawia się komfort życia i żadna depresja nie grozi.

      Usuń
    3. Tak naprawdę to ten "pipcyk" nie całkiem mój jest. Usłyszany, ale tak pięknie tu pasował i tak bardzo mi się spodobał, że zastosowałam. Tak więc laury z głowy trzeba zdjąć, śmiać się można nadal.

      Usuń
    4. Mnie też się "pipcyk" spodobał. Pasuje znakomicie nie tylko tutaj. Zapamiętam i będę używać, gdy nadarzy się stosowna okoliczność.

      Usuń
  5. No nie, klękam przed Toba normalnie, Adam Słodowy czy inny cudotwórca to przy Tobie Pikuś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie klękaj, Jotko. O kolana trzeba dbać. Lepiej weź mnie w objęcia! Oczywiście, jak będziemy po drugiej dawce szczepionki. :)

      Usuń
    2. Ściskam mocno, tym bardziej, że od takich spraw mam męską podporę:-)

      Usuń
    3. Odściskuję mocno, mocno.
      Mnie brakuje męskiej podpory, więc często muszę radzić sobie sama babskimi metodami.

      Usuń
  6. Nie miałem wątpliwości, że wodę bez problemu okiełznasz. Toż to Twój żywioł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale mnie nie dziwi, że sobie tak sprytnie poradziłaś, przecież Ty należysz do Klubu Złotych Rączek!!!!!
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba sobie jakoś radzić. Raz wychodzi sprytnie, raz mniej.

      Usuń
  8. Szacuneczek wielki za pomysłowość i inteligencję :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Pomysłowa zawsze byłam. Nie wszystko jednak i nie zawsze udawało się bez pomocy czyjejś albo specjalistycznych narzędzi wcielić w życie.

      Usuń
  9. No teraz to hydraulicy mogą sobie wyjeżdżać. 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze gratuluję! Sam bym lepiej nie wymyślił. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo.
      Niekiedy babskie sposoby są lepsze od rozwiązań inżynierskich. Pamiętam, jak inżynier, a wcześniej technik-mechanik naprawił mi drabinę. Otóż z najwyższego schodka - tego szerokiego i ruchomego - coś wypadło i schodek opadał, gdy się na nim stanęło pod sufitem. Inżynier naprawił! Powiada jednak do mnie: tylko uważaj, bo znowu może wypaść. Łooomaaatuniu, a jak ja mam uważać na to, na czym stoję, gdy maluję sufit lub myję żyrandol, albo wieszam firanki? Drabinę naprawiłam więc po swojemu. Z pomocą przyszła mocna wstążka. Drabina z supełkiem i kokardką służy już ponad 10 lat. Nic nie wypada, schodek pewnie trzyma się w poziomie a ja na wysokości czuję się bezpiecznie. Czasem tylko wymieniam wstążkę na nową, w obawie, że stara sparciała.

      Usuń
  11. Przyłączam się do gratulacji. Pozdrawiam i życzę zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba powinnaś zmienić nick na "Pomysłowy Dobromir", bo poradziłaś sobie z problemem wyśmienicie. A patent z guzikiem całkiem niezły. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patent z guzikiem okazał się nawet lepszy od zacinającego się prawie od nowości oryginalnego pipka.

      Usuń
  13. Skąd ja to znam..na szczęście od tych spraw mam męża w życiu bym sobie sama nie poradziła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie radzę ze wszystkim, raz lepiej, raz gorzej. Zdarza mi się też poprawiać coś po mężach koleżanek lub fachowcach wołanych przez nie do domu.

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.