15 października 2022

Nie odmawiaj w jesieni życia

        Im bliżej Święta Zmarłych, tym częściej nachodzą mnie myśli o nieżyjących już blogerach. Odeszli ci, z którymi jakoś tak bliżej połączyło mnie blogowanie. 

 NON OMNIS MORIAR”

     Zaglądam także na listę prawie wszystkich poznanych na blogach /https://grycela.blogspot.com/p/blogowa-karawana.html/. Wspominam wspólne zakładanie naszych stronek, kiedy nawzajem pomagaliśmy sobie w ustawianiu układu, poprawianiu motywu, dopasowywaniu zdjęć do wielkości blogowych ramek… Powstało nawet Kółko Pomocy Blogowej - https://grycela.blogspot.com/p/koko-pomocy-blogowej.html. Z zapałem uczyłam się wtedy robić pokazy slajdów, które i tak zlikwidowała wirtualna maszyneria.

        Czas płynie i zmienia nie tylko nas. Także systemy internetowe, które mają myśleć i tworzyć za człowieka. Niepotrzebna więc wzajemna pomoc np. we wstawieniu na blogu obrazka tak, aby się zmieścił w nagłówku, ramce czy w poście. Cyborg sam zdecyduje, jak to ma być zrobione i dopasuje wielkość.

        Pewna miła Blogerka - w rewanżu za wirtualną pomoc na blogu proponowała mi najprawdziwsze serwetki własnoręcznie wydziergane szydełkiem. Nie miałam odwagi przyjąć coś tak cennego, nie podałam adresu domowego i teraz żałuję. Dlaczego? Otóż… Wszystko, co realne i namacalne  - jeśli sami nie zniszczymy - pozostaje na zawsze, zaś dekoracje na blogu czasem giną wraz z nim, gdy tego wcale nie chcemy. Tak też znikła piękna graficznie strona tejże Blogerki. Jej bloga przejął haker, który publikował paskudztwa, więc poczyniła trudne starania, by całkowicie  tę stronkę zlikwidować. Jej także już nie widać w Sieci. Mam nadzieję, że ma się dobrze.

        Inna Koleżanka blogowa proponowała mi wspólny wyjazd do Gruzji. Odmówiłam! Wkrótce Ona zmarła, a ja żałuję.  Ach ten mój durnowaty nawyk odmowny. 

Czas płynie…

Nikt nie młodnieje…

Nie będę już odmawiać, o!

Jesienne róże w jesieni życia. Wyk. i fot. alElla 

 A może Posiaduszkowicze zechcą przyłączyć się do wspomnień w komentarzach i/lub swoich przedlistopadowych postach? Powstałaby swego rodzaju Wspominkowa Księga Blogerów.


22 komentarze:

  1. Odwiedzałam blog http://zapiski-zgagi.blogspot.com/ ( nie wiem czy pozwalasz wklejać linki z adresami, jeśli nie to usuń)
    Moja siostra publikowała wiersze na blogu Jeden Uśmiech Jedna Łza, siostra już uśmiecha się do mnie z nieba a blog nie istnieje.

    Mam odwagę spotykać się z czytelnikami, zapraszać ich do swojego domu i dzięki temu byłam na Lazurowym Wybrzeżu, dostałam Iphona z Ameryki i leki z Niemiec ale nie o prezenty chodzi tylko o niezapomniane wrażenia, bo to działa w obie strony - czasem ktoś mi mówi - jesteś dokładnie taka sama jak sobie wyobrażałam, a ktoś inny pisze, że spotkał mnie w sklepie i chce się upewnić, że to byłam ja bo ludzie są przecież podobni. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten inspirujący komentarz.
      Jeśli chodzi o linki, to kasuję tylko te typowo reklamowe.

      Usuń
  2. Ja to mam szczęście, że wszyscy moi zaprzyjaźnieni i ulubieni blogerzy mają się bardzo dobrze i tworzą aż miło!
    Wymienionych przez Ciebie blogerów, którzy odeszli, w większości znałam pobieżnie.
    Z Andante spotkałam kiedyś na sylwestrowej prywatce przy Twoim kominku.
    Halną poznałam bliżej i doceniłam dopiero po jej odejściu przy okazji renowacji jej bloga.
    Najbliższa była mi Renia, której barwne opowieści były bardzo zajmujące a rozmowy w komentarzach zbliżały do autorki. Tak, Renię uznawałam za bliską znajomą.
    ArtKlater bawił do łez i pozwalał napawać się jego błyskotliwą inteligencją.
    Odejście JaGi sprawiło, że już nigdy nie przygotuję jajek w sosie chrzanowym - taki był jej ostatni przepis na obiad.
    Anafiga była dzielna bardzo w swoich zmaganiach o życie.
    Siostrę Judytę czytywałam rzadko ale wstrząsnęło mnie zamieszczone na jej blogu zdjęcie nagrobka, który ktoś umieścił po śmierci autorki.
    Maria-Dora to dość kontrowersyjna blogerka, nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Takie mam o niej wspomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anafigę, jak wiesz, poznałam osobiście, tuż po Jej ciężkiej operacji.
      Maria Dora natomiast bardzo strzegła swoje życie osobiste. Nikt z blogerów chyba nie wiedział, kim jest.

      Usuń
    2. Niektóre "społeczności blogowe" organizują spotkania w realnym świecie i oceniam to działanie bardzo pozytywnie.

      Usuń
    3. Ja byłam na 2 spotkaniach z osobami poznanymi na forum turystycznym. Wspominam, jako coś wspaniałego. O najmilszych memu sercu 2 spotkaniach z pewną blogerką z goździkiem nie wspomnę, o!

      Usuń
    4. A o Reni zawsze myślę, jako osobie lubiącej "terobaki". Tak mi się spodobało to przypadkowo wymyślone słowo, że inaczej już nie mówię o owocach morza. Powtórzę, aby nikt nie pomyślał, że napisałam błędnie. Tak! Owoce morza to TEROBAKI. Jest to nazwa przez Renię wymyślona.

      Usuń
    5. I ja mam nadzieję na kontynuację spotkań z jedyną poznaną osobiście blogerką:) "Przyjdzie na to czas, przyjdzie czas..." zaśpiewało mi się.
      Renia miała duże poczucie humoru i tym czarowała.

      Usuń
    6. Jeszcze nas nie wspominają, więc nadzieja ciągle żywa. 😋

      Usuń
  3. Odszedł także Asmo z bloga "Przez wieś gruchnęła wieść".
    Z twojej listy znałam tylko ArtKlatera.
    Poznałam osobiście trzy blogerki, u jednej bywam w domu, a ona u mnie, warto było!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł bloga kojarzy mi się z blogerem DeLu. To ten sam?

      Usuń
    2. Jak najbardziej:-)
      jotka

      Usuń
    3. Pamiętam, że kiedyś odwiedziłam Jego blog.

      Usuń
  4. Dzięki za wylinkowanie mojej notki. Marii Dory nie znałem osobiście, ale myślę, że nasze "konfrontacyjne charakterki" zacieśniły więzy silniejsze od tych wirtualnych. Znałem wszystkie wymienione osoby, których już nie ma wśród nas, ale pamięć po nich pozostaje ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt z blogerów nie znał osobiście Marii Dory, a jeśli znał, to Jej nie zdradził. Pamiętam, że blog Marii notował miliony wejść, a posty miały po kilkaset komentarzy. Codziennie publikowała i codziennie ze wszystkimi czytelnikami dyskutowała. Nie jakieś zdawkowo-grzecznościowe "komentarz za komentarz". Od tych dyskusji Onet aż się trząsł w posadach.
      Szkoda, że nikt nie zrekonstruował bloga Marii Dory. A może jej teksty nie przepadły? Może jakieś "służby" sobie kopiowały? Cóż to byłaby za zajmująca książka, gdyby powstała.
      Tu także objawia się nicość tego wirtualnego świata. Pstryk i nie ma nic, albo komunikat "błąd nr..."

      O śmierci Marii informowano na głównej stronie Onetu.

      Usuń
    2. Kataryna, Maria Dora, Azrael, JKM, Palikot, Senyszyn, oraz wielu innych blogerów faktycznie trzęsło nie tylko blogosferą. Pod ich postami każdego dnia pojawiały się setki komentarzy a reakcją często były dymisje w rządzie. MD nie była (chyba?) czynnym politykiem. Próbowałem dowiedzieć się o możliwościach rekonstrukcji bloga Marii Dory, ale poza postami nie gwarantowano zachowania komentarzy, grafik i linków. A jak sama wiesz blog bez komentarzy i linków jest bezwartościowy. To zresztą nie dotyczy tylko zmarłych blogerów, bo komentarze i linki, szczególnie te "onetowskie" już skasowano nawet na czynnych blogach U mnie zniknęło wszystko sprzed kilku lat. "Ktoś" sobie wziął i odciął, a przecież jeszcze żyję i publikuję ... ;)

      Usuń
    3. O ile jednak znani politycy raczej nie wdawali się w dyskusje z komentującymi, o tyle Maria na komentarze odpowiadała i odwiedzała blogi komentujących. I to mnie zadziwiało. Skąd tyle czasu i energii?
      Tak, komentarze są ważne na blogu. Dla mnie ważniejsze od notek, które mam przecież w brudnopisach. "Zjedzone" przez Onet cenne komentarze wręcz opłakiwałam.

      Usuń
    4. Politycy początkowo odpowiadali, głównie zalogowanym autorom blogów, ale tania Neostrada spowodowała ok. 2004 r. wysyp trolli, hejterów, anonimów, oraz całej reszty tego świństwa, i wtedy dyskusja stawała się bezsensowna.

      Usuń
    5. Co się dzieje? Piszę w odpowiedzi, a jest jak jest ...

      Usuń
    6. Jest dobrze - w odpowiedzi. Drzewko jest "szerokie" i wygodnie się czyta. Nie lubię tych wąskich drzewek na wordpressie, gdzie w jednej linijce jest tylko kilka literek.

      O tak! Trolle psuły każdą dyskusję.

      Usuń
  5. Takie to nasze życie... nic nie warte. Moja żona też potrafi zrobić takie kwiatki. :)

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.