29 października 2024

NON OMNIS MORIAR

   


       Są takie wyjątkowe dni w roku, kiedy w serce wkrada się refleksja, kiedy nastaje czas wspomnień i zadumy, kiedy ludzkie ścieżki wiodą pośród mogił i płomieni świec. W tych dniach uświadamiamy sobie, że istniejemy dzięki następstwu pokoleń. W tych dniach pamięć o bliskich staje się niezawodna, a obce nazwiska na kamiennych płytach zdają się bliskie. Są takie wyjątkowe dni w roku, w których  pośpiech - cywilizacyjna jednostka czasu - na chwilę znika i wszystko powolnieje. 
I staje się Cisza... 


W takich dniach wspominam także Blogerów... 
 

5 października 2024

Coś piknęło czyli przestawione klepki

 

       W deszczowy, szary dzień nieoczekiwanie przybył Majster (Nitager,czwartek, 03 października, 2024Milczysz od tak dawna. Czy wszystko u Ciebie w porządku? Przepraszam, jeśli wścibiam nos w nie swoje sprawy, ale zawsze się w takich przypadkach niepokoję), rozłożył wachlarz odpowiednich narzędzi i poprzestawiał klepki. Coś stuknęło, coś piknęło i wielomiesięczna blokada nie pozwalająca udzielać się w Szanownej Blogosferze ustąpiła. Oto więc jestem.

Pozostał jedynie dylemat: O CZYM PISAĆ? Zacznę od czytania, może zaprzyjaźnieni (czy nadal?) Blogerzy pobudzą klepki twórcze - pomyślałam.

        Na jednym z blogów o jesieni. Nastrojowo… Miło… Twórczo… To i ja o twórczości. Wprawdzie niższych lotów, ale co tam. Niech będzie. Zatem prezentuję swoje tradycyjne bukiety listkowe, które i w tym sezonie zdobią dom. Tak oto pomalowałam klepki przestawione przez Majstra:






       Złotej polskiej jesieni  w moich stronach nie widać. Trudno więc było znaleźć ładnie wybarwione liście. Na drzewach jeszcze zielone, a te, które spadły, są wyschnięte i pomarszczone. Po prostu brzydkie, o!


Kiedyś najpiękniejsze liście zbierałam pod tymi drzewami. Niestety, zostały  wycięte.
Jest tylko pełne jesiennego nastroju zdjęcie. 

       Po zakończeniu akcji liściowej udałam się na mniej nastrojowe szczepienie przeciwko grypie. Szłam w ogromnym stresie, pamiętając kalamacje szczepionkowe z ubiegłego roku, kiedy to szczepienie miało być bez problemu i dla seniorów za darmo. Tak przynajmniej mówiono w telewizji rządowej.  Dla mnie jednak nie było! Podobno został wyczerpany limit przyznany przychodni lekarskiej. Tak mnie poinformowano. Poczułam się wtedy osobą pozalimitową, tyle tylko, że nie zutylizowaną. Jaką więc? Nieznajomą, niepotrzebną, niechcianą, zbyteczną i do odstrzału? Dopiero za 50 złotych, formalnie wpłaconych  w gabinecie zabiegowym, zostałam zaszczepiona.

       W tym roku przeżyłam szok, ale pozytywny. Procedura prosta, lekka, przyjemna i bez grosza. Zaś kwalifikująca do szczepienia Pani Lekarka  (Mołdawiaka) kompetentna, wspaniała, miła, wręcz usłużna. W jej gabinecie czułam się, jak wielka pani, której z troską i uwagą - bez żadnej łaski - służy się. Nie czułam się, jak intruz, który głowę zawraca. Z takimi lekarzami służbę zdrowia można SŁUŻBĄ nazywać. To ważne, bo człowiek musi czuć się zaopiekowany i choć troszkę ważny. Ignorowanemu  (i to w dodatku systemowo) wręcz odechciewa się żyć. Obecnie czuję się, jakby lekarka z Mołdawii tchnęła we mnie siłę do życia.

Żyjmy w zdrowiu i szczęściu! Życzę tego wszystkim Posiaduszkowiczom oraz przelotnym, niczym jesienne ptaki i liście, Gościom.

Pozostawiając swój Klik DobryJ i uśmiech serdecznie pozdrawia powrócona alElla