W deszczowy, szary dzień nieoczekiwanie przybył Majster (Nitager,czwartek, 03 października, 2024. Milczysz od tak dawna. Czy wszystko u Ciebie w porządku? Przepraszam, jeśli wścibiam nos w nie swoje sprawy, ale zawsze się w takich przypadkach niepokoję), rozłożył wachlarz odpowiednich narzędzi i poprzestawiał klepki. Coś stuknęło, coś piknęło i wielomiesięczna blokada nie pozwalająca udzielać się w Szanownej Blogosferze ustąpiła. Oto więc jestem.
Pozostał
jedynie dylemat: O CZYM PISAĆ? Zacznę od czytania, może zaprzyjaźnieni (czy
nadal?) Blogerzy pobudzą klepki twórcze - pomyślałam.
Złotej polskiej jesieni w moich stronach nie widać. Trudno więc było znaleźć ładnie wybarwione liście. Na drzewach jeszcze zielone, a te, które spadły, są wyschnięte i pomarszczone. Po prostu brzydkie, o!
Kiedyś najpiękniejsze liście zbierałam pod tymi drzewami. Niestety, zostały wycięte. Jest tylko pełne jesiennego nastroju zdjęcie. |
Po zakończeniu akcji liściowej udałam się na mniej nastrojowe szczepienie przeciwko grypie. Szłam w ogromnym stresie, pamiętając kalamacje szczepionkowe z ubiegłego roku, kiedy to szczepienie miało być bez problemu i dla seniorów za darmo. Tak przynajmniej mówiono w telewizji rządowej. Dla mnie jednak nie było! Podobno został wyczerpany limit przyznany przychodni lekarskiej. Tak mnie poinformowano. Poczułam się wtedy osobą pozalimitową, tyle tylko, że nie zutylizowaną. Jaką więc? Nieznajomą, niepotrzebną, niechcianą, zbyteczną i do odstrzału? Dopiero za 50 złotych, formalnie wpłaconych w gabinecie zabiegowym, zostałam zaszczepiona.
W tym roku przeżyłam szok, ale pozytywny. Procedura prosta, lekka, przyjemna i bez grosza. Zaś kwalifikująca do szczepienia Pani Lekarka (Mołdawiaka) kompetentna, wspaniała, miła, wręcz usłużna. W jej gabinecie czułam się, jak wielka pani, której z troską i uwagą - bez żadnej łaski - służy się. Nie czułam się, jak intruz, który głowę zawraca. Z takimi lekarzami służbę zdrowia można SŁUŻBĄ nazywać. To ważne, bo człowiek musi czuć się zaopiekowany i choć troszkę ważny. Ignorowanemu (i to w dodatku systemowo) wręcz odechciewa się żyć. Obecnie czuję się, jakby lekarka z Mołdawii tchnęła we mnie siłę do życia.
Żyjmy w
zdrowiu i szczęściu! Życzę tego wszystkim Posiaduszkowiczom oraz przelotnym, niczym jesienne ptaki i liście, Gościom.
Pozostawiając swój Klik DobryJ i uśmiech serdecznie pozdrawia powrócona alElla
Piekne bukiety 👍
OdpowiedzUsuńDobrze że się odzywasz bo długie milczenie zawsze niepokoi.
O czym pisać? O życiu 😉
jotka
Życie - to chyba najlepszy temat. Literatura i kinematografia są przeważnie także także o życiu.
UsuńNie ma to jak życzliwy pan Majster, miła lekarka…
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Marek z E
Życzliwi i mili ludzie - to najlepsze, co możemy spotkać na swojej drodze.
UsuńŚwiętuję powrót z radością! Coś jednak ten majster niedokładnie stuknął bo nie wpuszcza mojego goździka:((
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem, czy internet u Ciebie pod klepkami się mieści?
Jesienna notka u mnie niebawem.
Majster zapewne tu jeszcze przyjdzie, więc może i Twojego goździka naprawi. :))) Czekam na peerelkową jesienną notkę. Z ciekawości wyskakuję z kapci.
UsuńOooo... Goździk się naprawił! Ale na swoim blogu nie pozwala mi komentować wcale. Nawet jako anonim.
UsuńUsuń ciasteczka, wyczyść historię i zacznij logowanie na czystym polu. Może pomoże.
UsuńA mnie nie wpuszcza na Wordpress, jako alElla. Muszę logować się wordpressowo.
Tak zrobiłam, jest trochę lepiej ale nadal jest wciąż wylogowana z własnego bloga. Wpuszcza mnie od wnętrza:))
UsuńJotka już bardzo długo nie może rozwiązać tego problemu.
UsuńŚliczne bukiety!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o służbę zdrowia to w życiu miałam i pozytywne i negatywne doświadczenia z nią.
Czasami trzeba mieć końskie zdrowie, żeby się leczyć xD Ale czasami trafiają się ludzie z powołaniem i aż przyjemnie, bez strachu można do takich lekarzy się udać
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję na pochwałę bukietów i miło witam nową osobę na Posiaduszkach.
UsuńJa już raz tak miałam. Pomogło odświeżenie strony po zalogowaniu się w okienku komentarza. Teraz nie pomaga. Może się namyśli za jakiś czas.
UsuńAj, przepraszam, wcisnęłam się na niewłaściwe drzewko. Miało być piętro wyżej.
UsuńPo Twoim ostatnim wpisie i sporadycznych komentarzach zrozumiałem, że "mamy podobnie". Ja też od Wiosny zacząłem strajkować po włosku. Nie da się bowiem komentować tej wirtualnej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu nam się "zachciało wrócić do realu".
Ja już wiele razy stwierdziłam, że "mamy podobnie". Jesteśmy przecież Goździkowcami.
UsuńDzień dobry! U mnie nad Bałtykiem też jesieni nie widać. Zielono mi ....
OdpowiedzUsuńFanfary na powitanie! Własnym oczom nie wierzę! Witam, witam, witam serdecznie po latach. Gdzie się podziewałeś, Honiewiczu? Jak miło, że odwiedziłeś.
UsuńJa też nie wierzę! Honiewiczu, pozdrowienia z południa Polski:))
UsuńDawne towarzystwo nie rdzewieje. Czasem ma tylko przestoje. :)
UsuńNie spodziewałem spodziewałem się pamięci o mnie. Tym bardziej mi miło, że doświadczyłem tylko miłych słów. Przez te lata nie bywania u uroczych Pań, walczyłem z pisim zborem na portalu S24. Skutek mierny albowiem przebicie tej mafii, w kraiku nad Wisłą, nie ma żadnej szansy. Przykładem w jej zwalczaniu jest bezradność ,,koalicji piętnastego października". Jej herszt, Donald Tusk nie ma żadnej sprawczej siły by cokolwiek - choćby po lewej stronie Wisły - zmienić.
UsuńPostanowiłem więc wrócić do starych znajomości.
Honiewicz
I bardzo dobra decyzja. Nie ma to jak "stara" wiara, która nie "rdzewieje".
UsuńNie wiem, czy ktoś jest w stanie coś zmienić. Ktokolwiek próbował, machnął ręką, a społeczeństwo przywykło. Najtrudniej chyba uporządkować wartości, które poprzewracano do góry nogami.
Great blog
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńPlease read my post
OdpowiedzUsuńMiło witam nowego Gościa na Posiaduszkach.
UsuńKompozycje bardzo ładne, choć jesienne. Widać, że nie pierwszy raz to robisz.
OdpowiedzUsuńWięc zostałem majsterklepką? W sumie, dlaczego nie? To miłe przezwisko.
To nie przezwisko, a zaszczytny tytuł, o!
UsuńJa też się cieszę z Twojego postu, bo miło wiedzieć, że u Ciebie wszystko w porządku. Miałam takie perypetie z lekarką pierwszego kontaktu, że zezłoszczona do granic wytrzymałości, nie byłam u lekarza od 8 lat. USG brzucha i nóg robiłam w prywatnej przychodni, kosztuje ale człowiek nie czeka miesiącami czy latami. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoje obserwacje i doświadczenia są takie, że o wiele lepiej było, gdy funkcjonowały Kasy Chorych.
UsuńDla mnie,byłaś,jesteś i będziesz zawsze ARTYSTKĄ. Jesiennie pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńMiło gościć Ciebie Bob po latach.
UsuńOoo, miło Cię znowu czytać. Piękna ta Twoja złota jesień. I piękne ozdoby związane z tą porą roku. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńA mnie miło gościć na Posiaduszkach. Dziękuję za pochwałę jesiennych ozdób.
UsuńZ potrzebą pisania jest jak z alkoholizmem. Niby nie piszesz, a nie wiadomo kiedy zrodzi się potrzeba tak mocna, że nie potrafisz się jej oprzeć
OdpowiedzUsuńNa szczęście tego rodzaju uzależnienie nie nie jest tak niszczące, jak alkoholizm.
UsuńPrzypomniałaś mi o szczepieniu - tu jestem w grupie wiekowej tak zwanego podwyższonego ryzyka, więc szczepienia zarządzone odgórnie są "za darmo". Nie jest to wszak całkowita darmocha, bo wszak z emerytury ZUS mi potrąca tak zwaną składkę zdrowotną i jest ona przekazywana do Niemiec.
OdpowiedzUsuńFajnie, że zaczęłaś pisać - ja natomiast zastanawiam się nad odejściem z blogosfery- po prostu nic a nic się u mnie nie dzieje. Może pozostanę na FB i zdobędę się na pisanie raz na tydzień -na razie ograniczam się tam do samych komentarzy lub wstawiania emotikonów. Serdeczności ślę;)
Podobnie jest u mnie. Nic się nie dzieje godnego opisywania. Codziennie to samo, czyli śniadanie, obiad, kolacja, ścierka, mop...
Usuń