9 sierpnia 2012

Malarstwo akcji Małgorzaty Kowalik. Oswobodzić zatroskany umysł.


       Jestem tradycjonalistką. Nie zawsze potrafię czytać z przesłania sztuki współczesnej, ale czuję, że zdolna jestem docenić wartość tej sztuki. Na wernisażach młodych artystów dostrzegam, że niektórzy odbiorcy także coraz większą uwagę zwracają na wartości artystyczne obrazu, niekonwencjonalny pomysł artysty, a nie tylko na jego tematykę. Upatrują w tym piękno. To, co dla mnie było definicją piękna i estetyki w malarstwie, daleko nieraz odbiega od współczesnych wzorców. Próbuję więc zrozumieć sztukę współczesną. Uczy mnie tego także moja bratanica - artystka Małgosia.

Artystka malarka- Małgorzata Kowalik
       Małgorzatka i jej sztuka jawi się, jako skromna i subtelna. I nie kokietuje, ani wymagających krytyków, ani najzwyklejszych widzów. Zdaje się być taka skupiona. Stroni od tego, co modne i głośne. Jest więc oryginałem, różniącym się od malarzy oraz obrazów, jakie widziałam. Jako twórca oryginalny - Małgorzatka na pewno zasługuje na uwagę. 
Czy ten indywidualizm ma szansę stać się wybitnym indywidualizmem? Życzę tego młodej artystce z całego serca.

       Bardzo chciałabym, by ludzie z podziwem ją przyjmowali i w malarstwie Małgorzatki dostrzegli oraz docenili to, co wyrasta ponad przyjęte wzorce i ponad przeciętność. No... i... żeby zechcieli jej obrazy kupować. Farby drogie, a i żyć przecież trzeba. No to kibicuję, jak przystało na ciocię, o!

Małgorzata tak opisuje swój proces twórczy: 

            "Moja praca jest wynikiem fascynacji aktem oraz sztuką japońską. Obrazy, które stworzyłam powstały poprzez odbijanie ciała na płótnie. Moje wczesne dzieła są nacechowane sporą dawką negatywnych emocji. Dotychczas interesowało mnie głównie zagadnienie tożsamości człowieka i związanych z tym dylematów. Poruszanie się w tej tematyce doprowadziło do przeżycia własnego katharsis. Dlatego też kolejne prace, uwolnione częściowo z tematyki cierpienia, są wynikiem poszukiwania nowych inspiracji, w tym technik, barw, formatów.


       Przygotowując się do stworzenia tych obrazów miałam świadomość zmian, jakie we mnie nastąpiły. Malując na płótnie chciałam dać temu wyraz, a jednocześnie pójść dalej - w stronę radości i odkrywania lepszego świata. Istnieję w świecie, który jest tak samo dobry jak i zły. O tym, co złe, stosunkowo trudniej jest zapomnieć i przejść do porządku dziennego. Obcując ze sztuką w akcie tworzenia uwalniam się od przeszłości. Moim zamysłem w chwili odbijania ciała na płótnie było również obcowanie z wolnością wewnętrzną i artystyczną, sam akt twórczy i powrót do początku - niezapisanej karty, dzieciństwa, kiedy istnienie było radością, dynamiką i dobrem.


       Chciałam przede wszystkim zaskoczyć, zadziwić samą siebie tym, co powstanie. Jak już wspomniałam, obrazy te podczas aktu twórczego pozwoliły mi na odkrywanie radości istnienia, zabawy, spontaniczności, siły, mocy, energii. Płótna te są zwyczajne, prawdziwe, nie próbowałam udoskonalać powstałych odbić, podrabiać, czy retuszować. Są to moje osobiste, intymne poszukiwania samej siebie, swojego piękna i swojego miejsca w świecie.



Umysł przyzwyczajony do ciągłego smutku i zatroskania bardzo trudno oswobodzić i odświeżyć.

       Te prace są dowodem - że dzięki sztuce można powrócić do samego siebie, odbudować się, odzyskać wolność. Obierając technikę odbijanego ciała nie wiedziałam, jakich form mogę się spodziewać. Początkowo odbicia te nie przypominały ciała, raczej był to zbiór plam trudnych do zdefiniowania. W miarę tworzenia kolejnych płócien odkryłam, jak odbijać ciało, aby było je wyraźnie widać i aby nie było widać ruchu. Chciałam uchwycić daną chwilę. Przechodząc przez następne etapy, od ruchomych przejść na tej samej płaszczyźnie do bardziej statycznych, doszłam do dalszego stadium operowania tą techniką i te właśnie obrazy, w pełni świadomie tworzone, prezentuję jako serię obrazów.

       Odbijając się wzięłam pod uwagę kąt ułożenia ciała w stosunku do płótna, siłę nacisku na płaszczyznę. Ciało odbijałam na stojąco lub leżąco na naciągniętym już płótnie na ramę. Farby wykonałam według własnego przepisu. Starałam się przygotować je w taki sposób, aby nie były toksyczne dla organizmu. Kolorystykę zaczerpnęłam ze sztuki Dalekiego Wschodu. Są to: brązy, zielenie, żółcienie, czerń, szarości oraz czerwień, która w sztuce japońskiej uważana była za najbardziej dostojną. Cześć obrazów przypomina japońskie znaki, z którymi zapoznałam się oglądając japońskie drzeworyty. Początkowo wahałam się w kwestii tła i płaskości w obrazie, jednak sztuka japońska przekonała mnie, że te elementy mogą mieć swoją wartość i znaczenie.

       W sztuce Dalekiego Wschodu puste płaszczyzny w obrazie symbolizują nieuosobionego ducha przyrody. Japończycy uważają, że człowiek, zwierzę, roślina i powietrze, czy przedmiot stanowią nierozerwalną całość, a każdy z poszczególnych elementów współistniejąc obok siebie, dopełnia się tworząc harmonię i ład w całym wszechświecie. Harmonią tą jest duch przyrody, który w pustej, płaskiej przestrzeni, pomiędzy różnymi kształtami, ma swoją formę i odgrywa niezmiernie ważną rolę w życiu, sztuce i kompozycji obrazu.

       Moje prace będące odciskami mają z pewnością wspólny mianownik z aktami typu: składanie podpisu (parafki), odciskanie dłoni w alei gwiazd, malowanie na murach swoich inicjałów. Łączy je indywidualność wpisana w sens wykonywania takiego działania,  jakim jest złożenie podpisu. Każdy obraz jest stemplem mego ciała".  


56 komentarzy:

  1. Sztukę współczesną trudno jest zrozumieć. Zwłaszcza bez opisu tłumaczącego emocje i przeżycia artystyczne artysty. Dopiero razem z takim opisem skłaniają do przemyśleń. A więc obraz + tekst. Dla przeciętniaka to konieczne, koneserzy zapewne opisu nie potrzebują.
    Artystce życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem "ideologię" dopisuje krytyk, albo inny artysta. Przypomniał mi się film "Nie lubię poniedziałków", jak części od kombajnu obwołano dziełem sztuki.

      Usuń
    2. Wczoraj, w Krakowie, rozpędzony autobus walnął w pomnik Wyspiańskiego stojący przed Muzeum Narodowym. Okazało się, że nie był to wypadek drogowy lecz instalacja artystyczna. Dyrektor Muzeum zadowolony i raczej chwalił wydarzenie. Pomnikowi się nic nie stało - autobus uszkodzony. Autor instalacji tłumaczył "co miał na myśli" ale szczerze mówiąc nie zapamiętałam tych wywodów więc musiały być mało przekonywujące.

      Usuń
    3. Jakieś może "dzieło" totalne to miało być?

      Usuń
    4. Ja myślę, że bardziej chodziło o reklamę dla Muzeum. Niepotrzebną reklamę bo na dobre wystawy w tym Muzeum ustawiają się kilometrowe kolejki a stała ekspozycja jest też warta uwagi. Więc po co ten "cyrk"?

      Usuń
    5. A ja myślę, że nazwisko artysty, który taką instalację wymyślił, wiele by nam wyjaśniło.

      Usuń
    6. Gdyby to wcześniej wiedział mój Młodszy, z pewnością ostatnie rozbicie klapy bagażnika, nazwałby nie przypadkiem, a instalacja artystyczną.
      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Młodszy niech lepiej nie robi w ogóle instalacji artystycznych.

      Usuń
    8. Ale to jest dobry pomysł na usprawiedliwianie wszelkich nieszczęść. Rozbijam wazą od kompletu i wmawiam sobie, że to artyzm wielkiego lotu bo... waza z serwisu po babci więc zabytkowa. O,żal od razu mija!

      Usuń
    9. SOBIE WCZORAJ TEŻ INSTALACJĘ ZROBIŁAM z elementami heppeningu - spaliłam doszczętnie swój śliczny nowy, czerwoniutki czajnik, pozostały ruiny i zgliszcza ... zapach artysty unosił się długo w całym domu aż po trzecie piętro, ba, aż po strych ...
      i jeszcze przesanie polityczne mi wyszło - czerwone już nie jest piękne ...

      Usuń
    10. Malino, za taką instalację dostajesz ode mnie mandat, o!

      Usuń
    11. Dziś pokazano autobusowego artystę w Teleekspresie. Wyjaśnił swoją wizję: autobus stał się poezją i on tą poezją przywalił Wyspiańskiemu. Dlaczego i za co, już nie wyjaśnił. Ale za to cała Polska zobaczyła go i przeczytała jak się nazywa. Ja już zapomniałam to nazwisko...

      Usuń
    12. Wyczytałam w sieci:
      Jak informuje Michalina Pieczonka z Muzeum Narodowego w Krakowie, w nocy z wtorku na środę doszło do „zderzenia autobusowego na placu przed Gmachem Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie”.



      „Autobus KR 736EJ należący do artysty Piotra Lutyńskiego wbił się w cokół pomnika Stanisława Wyspiańskiego. Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło zaledwie kilka tygodni przed 30. rocznicą ustawienia pomnika na placu przed Muzeum Narodowym w Krakowie. Policja bada okoliczności wypadku. Krąży pogłoska, że to krakowscy poeci zaatakowali wielkiego Artystę. Wyniki śledztwa będą znane w piątek, 10 sierpnia o godz. 19.00. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na miejsce zderzenia przed Gmach Główny, al. 3 Maja 1, gdzie ujawnimy szczegóły śledztwa. Niespodzianki gwarantowane.”

      Może pójdziesz na to uroczyste ujawnienie szczegółów śledztwa? Będzie notka, jak "talala".

      Usuń
    13. Ooooo... dalszy fragment instalacji? Pewnie, że pójdę.

      Usuń
    14. A może to jakis żart w sieci?

      Usuń
    15. Hmmm... może być i żart bo w Kronice Krakowskiej nic o tym nie mówiono. Pół biedy jeśli żart a jeśli to jakaś pułapka? Hi,hi...
      Gdzie to wyczytałaś?

      Usuń
    16. Na stronie Muzeum Narodowego w Krakowie.

      Usuń
    17. Jednak miałam rację z tym "dziełem totalnym".

      http://lovekrakow.pl/aktualnosci/autobus-uderzyl-w-pomnik-stanislawa-wyspianskiego_1737.html

      Usuń
    18. hmmm - to w jakiej formie mandacik mam uiścić ???

      Usuń
    19. Malino M*, tym razem w imię wielkiej sztuki podaruję:) Ale następna taka niebezpieczna instalacja - mandat murowany. Wysoki, o!

      Usuń
  2. trzeba przyznać, że Małgorzata to ciekawa osobowość zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Takich ludzi jest coraz mniej. Artystce życzę aby jej dzieła były sprzedawane jak świeże bułeczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdolna dziewczyna! Zerknęłam do galerii i jestem pełna podziwu.Serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie szczególnie w jej innych pracach intrygują oczy.

      Usuń
  4. Z całym uznaniem dla artystki i jej procesu twórczego - ale tych obrazów bym sobie w domu nie powiesiła. Sorry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13stko, przyznam, że i ja gustuję w innej sztuce na ścianach. Mogą to być nawet kicze, a nie dzieła sztuki, ale muszą być w harmonii z moim poczuciem estetyki i piękna.

      Usuń
  5. Współczesna sztuka nie zawsze do mnie przemawia. Nie będę więc wyrażać swojego zdania i nie będę kłamać, ze to piękne. Artyści czują, a swoje myśli i odczucia wyrażają, każdy z nich w inny sposób. Ja lubię kolor, chociażby nic nie przedstawiał. Nie umiałam nigdy namalować prostych rzeczy, stąd moje milczenie będzie tu najwłaściwsze. pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lotka, to normalne, że nie do każdego przemawia. Dotyczy to nie tylko malarstwa, ale też, jak wyżej pisze Bet, różnego rodzaju instalacji. Także muzyki. Swego czasu zapragnęłam pójść do Filharmonii Narodowej. Akurat trafiłam na Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień".
      I wiesz, co? Zęby mnie rozbolały i kiszki się skręcały. Odczuwałam coś takiego, jak się czuje gdy ktoś metalem drapie po szkle.

      Usuń
    2. Czuję to co Ty słuchając zgrzytliwej muzyki. Co do obrazów, to uwielbiam oglądać wystawy, zawsze coś we mnie zostaje. Najczęściej podziw, bo moje umiejętności w tej dziedzinie są zerowe. Może dlatego polubiła wszelkie programy graficzne w komputerze. Mam w domu jeden obraz, malowany kredką i ogromnie sobie go cenię, bo to rodzinna pamiątka. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    3. Niekoniecznie trzeba mieć umiejętności jakiekolwiek, by oglądać wystawy. Wystarcza chęć obcowania z kulturą i wewnętrzne zapotrzebowanie na piękno.
      U człowieka, który je ma, widać to nawet na blogu. Są blogi dopracowane co do najmniejszej kropeczki, a są bardzo niechlujne. Objawia się to już od najmłodszych lat (zeszyt szkolny).

      Usuń
  6. Gdybym miała wybrać i powiesić u siebie - to drugi od góry ... ten zapadł mi w pamięci
    --------
    przeczytałam z wielkim zainteresowaniem to co młoda artystka mówi o sobie, patrzyłam na obrazy i myślałam, które z Jej słów najlepiej charakteryzują to, co pokazuje ... chyba te - "istnieję w świecie, który jest tak samo dobry jak i zły" obrazy przemawiaja ale nie krzyczą, nie ma w nich buntu czy jest wewnętrzny spokój - nie wiem ... to tylko kilka obrazów ...
    ma Diewczyna talent i indywidualność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że te obrazy trzeba oglądać, jako całą serię - jest ich ze 20. Wtedy w pełni przemawiają. Ta seria była pracą dyplomową na Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Oceniona najwyżej, jak można ocenić.

      Usuń
  7. Na ogół tego typu dzieła powstawały w wersji dwubarwnej (farba i jej brak). Czasami ktoś zmieniał kolor i dodawał jeszcze raz (tak robił np. Andy Warhol). Tutaj autorka zastosowała półcienie (widoczne na udzie), więc odwrotu już nie ma. Można było też iść na całość, ale to już jest wizja autorki co dalej będzie chciała robić. Staram się wyobrazić (i myślę, że to jest sukces autorki, bo większość odbiorców tak chyba robi) co się działo nad, albo pod tym płótnem. Ja bym pokombinował właśnie nad improwizacją, czyli jakieś zniekształcenia obrazu, nierealne układy fragmentów ciała, itd. Ale ogólnie myśl dobra, i wykonanie super (no, może za dużo poprawności i realizmu). Nie wiem tylko czy ta moja opinia lejka na coś się przyda?
    Duże buziole dla Małgosi.
    PS. Najbardziej podobał mi się ten usunięty.
    Anzai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamietam, który to był usunięty, bo z serii dwudziestu wstawiałam przypadkowo kilka - nie wybierałam. Ale mogę dostawić ten, który Ci się podobał.

      Usuń
    2. To był podobny do tego nr 2 od góry, tylko sylwetka była odwrócona w prawo. Tylko nie usuwaj tego, który teraz tam jest, bo to ulubiony Maliny/chałwianki.
      Anzai

      Usuń
    3. Dostawiłam. Latają mi te obrazy tutaj i nie mogę ich ponumerować.

      Usuń
    4. Ten o który mi chodziło to nr 4 z galerii. Ale po obejrzeniu wszystkich muszę jeszcze coś przetrawić.
      Anzai

      Usuń
    5. Ciekawa jestem końcowego produktu trawienia :)))

      Usuń
    6. Jest tak jak myślałem. Nie nadaję się na jury, bo mi się podobają prawie wszystkie, i co gorsza ocena się zmienia od tego jak na nie patrzę. Może gdybym był autorem to bym nie powtarzał tych podobnych. Aż korci, aby poeksperymentować ze zniekształcaniem sylwetki.
      Anzai

      Usuń
    7. Anzai, no jak można zniekształcać sylwetkę ładnej dziewczynie? :)))

      Usuń
    8. alEllu, najciekawsze jest najczęściej to co jest ... zakryte, niewidoczne. To jest taki uproszczony sposób odbioru sztuki (poza naturalizmem, bo tam już nie da się nic ująć, i nic dodać). Bardzo ciekawym przykładem rozwoju osobowości jest Picasso, który z autopsji "zapoznał się" ze wszystkimi kierunkami malarstwa. I właśnie on malując modelki dokonywał maksymalnych zniekształceń ... podkreślając tym to, co modelka miała najpiękniejsze. Tu jest problem, bo malarka musiałaby sama siebie oceniać, i tworzyć na płótnie, a to potrafią tylko najlepsi, do których jednak Małgosia szybko dobija.

      PS. Nie mogłem uwierzyć, że masz taką zdolną bratanicę, ale po obejrzeniu portretu (nr 11 z olejów) nie mam już wątpliwości. A więc gratulacje, Tobie i Małgosi, która okazuje się być także dobrym obserwatorem.

      Usuń
    9. Anzai, gratulacje dla Małgosi odbieram z wielką radością i oczywiście przekażę. A dla mnie za co? Dziękuję bardzo.

      W portrecie nr 11 według mnie najciekawsze są oczy. Na zdjęciu tak tego nie widać, ale gdy się obraz powiesi na ścianie, to żebyś nie wiem, w którym miejscu w domu się znajdował i jak szybko się przemieszczał, te oczy podążają za Tobą i wciąż patrzą na Ciebie. Jakby śledziły każdy Twój ruch. Czujesz się pilnowany i podglądany na każdym kroku. Zauważyła to nawet mała dziewczynka, która z tym nieustannym "dozorem" źle się czuła i od tamtej pory obraz leży na dnie szafy.

      Usuń
    10. alEllu, nie czaruj ... zawsze miałaś ładne oczy ;) I za to właśnie gratulacje dla Ciebie, bo oczy Cię zdradziły.
      Anzai

      Usuń
  8. Obrazy w Galerii nawet mi się podobają, ale te akty nie. Dla mnie to nie jest sztuka w pełnym tego słowa znaczeniu, ale po dorobieniu do niej ideologii i japońszczyzny można ją uznać za sztukę nowoczesną. A za tą nie przepadam. Widocznie nie nadążam za nowoczesnością.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam. Próbuję się nauczyć odbierania sztuki współczesnej, ale, tak jak napisała Bet, bez uzasadnienia pisemnego... trudno...

      Usuń
    2. Jakże się cieszę, że nie jestem odosobniona w nie umiejętności odbioru takiej sztuki. Nasuwa się wniosek, że artyści tworzą te dzieła bardziej dla siebie /bo przeżywają artystyczne uniesienia w trakcie tworzenia dzieła/ niż dla widza... czysta postać "sztuki dla sztuki". W takim razie utopią jest marzenie, że widzowie będą je kupować. Czyż nie jest to logiczne?

      Usuń
    3. Pewnie dlatego widzi się artystów na deptakach malujących portrety na zamówienie przechodniów, albo obrazki - pamiątki architektoniczne z danej miejscowości.

      Usuń
  9. Niestety nie znam sie na malarstwie natomiast mam bardzo dobry słuch muzyczny tzn. dokładnie rozrózniam kiedy graja a kiedy nie.
    Z resztą sztuk /prze/pieknych jest podobnie choć czasami uda mi sie dwa słowa zrymować.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, ale za to znasz się na czym innym, a Twoje talenty są liczne.

      Usuń
  10. Szczescia Malgorzacie zycze i wytwania w tym co robi, a przede wszystkim ODWAGI!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  11. Elu, mam tak samo, trudno jest mi czasem zrozumieć dzieło sztuki, ale jej wartość jak najbardziej doceniam. Przyznam, że te dzieła mają w sobie coś zagadkowego, nie do końca nazwanego, odbiorca może wykazać się wyobraźnią,ale też i stanem ducha... Ściskam Elu (powoli odnajduję znajomych z Onetu... widzę, że u Anny i u Ciebie sam kwiat:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że Onet popsuł się. Jednak przez parę lat atmosfera była tam specyficzna, a portal lubiany.

      Usuń
  12. Koncept ciekawy, co za sposobnością może i za zapis czasu służyć, o wieleż się narzędzie z latami zmieniać będzie:) No i jak pojmuję po pracy mydła i wody wielekroć więcej wychodzi...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, Wachmistrzu, otóż to! Bardzo roztropnie to wykoncypowałeś. Nie inaczej będzie.

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.