Leniwa? Ooo... Nie!
Leniuch jesteś! Grzmią Posiaduszkowicze i ślą pocztą elektroniczną upomnienia oraz nagany za małą aktywność publicystyczną. Ogłaszam więc wszem i wobec, że aktywna jestem, o! Tylko nie u siebie. Udzielam się solidnie na innych blogach. Rzetelnie, owocnie, twórczo, czasem nawet mądrze, o!
Choćby na blogu "Pogadajmy o peerelu" tym razem na Łysej Górze.
Ileż mądrości tam napisałam
w temacie ceramiki zwanej siwakami.
- Ja nigdy nie słyszałam o siwakach z Łysej
Góry. Także o miejscowości Łysa Góra. Jak to człowiek całe życie uczy się.
Natomiast siwaki podlaskie są mi znane, a Podlasie słynie z największej ilości
pracowni garncarskich. Dziesięć lat temu głośno było o badaniach
archeologicznych w Bielsku Podlaskim. Wykopano fragmenty naczyń ceramicznych, z
których większość stanowiły siwaki.
-
Na Podlasiu do dziś działają pracownie garncarskie, w których wypala się
siwaki. Można też kupić siwaki w sklepach. Ceną dorównują kryształom.
Widziałam. Siwy nie szkliwiony kosztował koło 100 zł. A niższe były po 70 zł.
-
Zastanawia mnie przeciekanie siwaków. Toż dawno, dawno temu służyły jako
naczynia użytkowe. To jak sobie np. w średniowieczu radzono z tym
przeciekaniem? Może jakimiś żywicami wewnątrz smarowano?
Dałam też wiekopomne rady dla
użytkowników glinianych naczyń.
-
Gliniane naczynie należy przed pieczeniem moczyć w wodzie. Dzięki temu potem
piecze się w wilgotnym powietrzu i pieczeń jest lepsza. Np. chleb pieczony w
moczonej glinianej foremce ma warunki podobne do tych w piecu chlebowym.
Nie obeszło się bez
skręcenia na manowce i przy okazji siwakowego tematu, upieczenia kurczaka na
butelce piwa.
-
Kurczaki najlepsze są pieczone na stojąco, nadziane na butelkę z piwem. Dno
butelki w kuprze, a otwór butelki w dziurze po odciętej szyi kurczaka. Z
butelki wydobywają się opary piwa i po kurczaku sukcesywnie spływa piwna
pianka. Mniammmm!
Dokonałam naukowego
odkrycia, że
-
szkło jest najbardziej obojętne ze wszystkich wynalazków do stykania się z
żywnością i nie zmienia smaku potraw.
Nie to, co jakieś teflony,
metale czy siwaki, które w dodatku przeciekają. Chociaż...
-
Pieczenie w naczyniach glinianych - znane od 4 tysięcy lat - teraz znowu
wchodzi w modę, bo taki sposób eliminuje zbędny tłuszcz, a duszenie mięs jest
lepsze dla zdrowia, niż smażenie i duszenie na metalu i teflonie, z którego
dostają się do potraw substancje toksyczne. Nie wiem tylko, ile w tym prawdy a
ile propagandy jakiegoś koncernu glinianego. Pamiętam, jak niedawno jeszcze
teflon był najzdrowszy na świecie.
Na szkle w kurczaku i chlebie z gliny się nie
skończyło. Udałam się do Piotra i Leszka na jajecznicę z patelni cygańskiej i... też swoje trzy grosze wsadziłam. Wymądrzyłam
się tak:
- jajecznicy nie trzeba solić, a jeśli ma być posolona, to dopiero na talerzu.
Jeżeli doda się sól podczas smażenia, jajecznica będzie bardziej wodnista i nie
osiągnie się idealnej konsystencji.
Masło
wydobywa z jajek ich najlepszy smak. Można dodać odrobinę masła nawet do
jajek na boczku. Należy dodawać zimne na patelnię razem z jajkami.
Jeśli
komuś jajecznica się przesmaża, bo nie radzi sobie z techniką smażenia i ma
kłopoty z uzyskaniem odpowiedniej konsystencji, niech doda łyżkę zimnej
śmietany. Śmietana ustabilizuje temperaturę na patelni i dodatkowo wzbogaci
smak. Dwie podstawowe zasady obowiązkowe: dobre jajka i technika smażenia.
Nasycona jadłem, gdzieś napisałam, że świat opanowany jest jedzeniem
śmieciowym oraz chińskim kawiorem produkowanym chemicznie, po czym zapragnęłam uczty duchowej. Wrażeń wysokich lotów dostarczyła mi Anabell swoim tekstem o gotyckich świątyniach. Ożyły we mnie natychmiast wspomnienia z
Paryża, którymi się podzieliłam.
-
Największe wrażenie zrobiły na mnie witraże a także światło w Sainte Chapelle.
Górna część tej kaplicy wprost oszałamia barwami i grą światła. Nawet w Notre
Dame nie odczułam czegoś TEGO nieuchwytnego, co aż łaskotało w dołku i ściskało
gardło. Jak sobie teraz przypomniałam po 40 latach - to znowu TO COŚ poczułam. PS. Użyłam niejako mechanicznie pospolitego wyrażenia "gra światła". Jaka
tam gra? To boski koncert wirtuozerii najwyższych lotów! Tak bym to ujęła.
Politycznie też się
udzielałam.
Na blogu Anzai’a złożyłam wniosek obywatelski w sprawie wyboru Prezydenta Polski.
-
Zrobić konkurs, czy jakiś egzamin testowy pod nadzorem Sądu Najwyższego.
O wyzwalaniu u Anzai’a Syrii
i jeszcze innych państw, zwalczaniu terroryzmu a także amerykańskich
bombowcach, co miały zaprowadzić w świecie pokój, spokój, porządek, dobrobyt,
szczęśliwość i demokrację oraz momentach, w których /uwaga! Będzie niepolitycznie!/ nie tylko ręce i majtki opadają, ale także biust zaczyna opadać nie wspomnę.
Nawet w sprawie „Nocnych Wilków Putnia” zabrałam głos.
-
A jakby spojrzeć z drugiej strony? Polacy też urządzają demonstracje w Rosji.
Czy to Rosjan powinno drażnić i prowokować? Temat trudny… Motocykliści rosyjscy
jeszcze nie wjechali do Polski, a już zostali zaczepieni, a wręcz zaatakowani i
to ostro. A co by nasi „patrioci” powiedzieli na takie ataki ze strony Rosjan
przed wyjazdem Polaków do Rosji na wszelkie obchody rocznic? Jak nic,
przychodzi na myśl: „Jak Kali… to być dobrze, a jeśli Kalemu… to być źle”?
W międzyczasie - przy pomocy kalkulatora - pracowicie policzyłam
programy kulinarne w telewizji, a wynik podałam do publicznej wiadomości na blogu Anny pod tekstem na temat niskiej kultury proponowanej przez telewizję.
- Kilkadziesiąt, a może i ponad sto programów kulinarnych. Często jeden po drugim
i równolegle w kilku stacjach.
W poetyckiej publikacji Maliny o wiośnie niemal zaprotestowałam.
-
Trudno dzisiaj wiosnę porównać do panienki, bo już w gimnazjum niektóre
dziewczynki wyglądają, jak stare lampucery. Ba, nawet w podstawówce.
Kontynuując wiosenne udzielanie się, ułożyłam krótki, ale piękny ;) wiersz rymowany, który zamieściłam na działce pośród kwiatów u Pani Profesor Polonistyki.
Wiosna!
Na blogu Lotki natomiast wygłosiłam medyczny wykład na
temat czynników wpływających na samopoczucie babci podczas przesilenia
wiosennego.
- Nie
ma lepszego lekarstwa na babcine niedyspozycje, jak sukcesy wnuków.
Kontynuując wiosenne udzielanie się, ułożyłam krótki, ale piękny ;) wiersz rymowany, który zamieściłam na działce pośród kwiatów u Pani Profesor Polonistyki.
Wiosna!
Wiosna radosna i miłosna!
To moje niektóre komentarze tylko z
ostatnich dni. Te najłatwiej było znaleźć, więc je skopiowałam tutaj. Ze
wszystkich powstałaby zapewne wielotomowa książka.
cbdu.
Podczas tej aktywnej działalności, z przepracowania
- co widać na załączonym obrazku - posiwiałam.
Czy raport przyjęty?
Udowodnioną aktywność potwierdzam. Dowód przeprowadzony znakomicie z wykorzystaniem dostępnej techniki i doprawiony dużą dożą humoru co dowodzi, że blogerka ma się dobrze i tryska energią, którą skierowuje w innym niż własny blog kierunku. Nazwę to działalnością ze wszech miar potrzebną gdyż podtrzymuje dyskusje na odwiedzanych blogach czyniąc je barwną i wartką.
OdpowiedzUsuńCbdu - udowodniono:)))
Bardzo dziękuję za pozytywną ocenę przeprowadzonego dowodu oraz kierunku mojej działalności. Wystawienie oceny opisowej wpływa na motywację i postępy w nauce. MEN powinien wprowadzić taki sposób powszechnie do szkół na wszystkich etapach nauczania. ;) :)
UsuńMEN właśnie się przymierza do takiego sposobu oceniania. Wynika z tego, że jestem w awangardzie pod tym względem! Hurrrra!!!
UsuńCel uświęca środki a, że nie święci garnki lepią to opisujmy! Opisujmy!
Opisywanie jest trudną sztuką. Czy nauczyciele podołają? Czy są do tego przygotowani?
UsuńSą piśmienni.
UsuńCoś więcej jednak potrzeba.
UsuńA kto ma podołać jak nie nauczyciel. Toż on innych ma uczyć więc sam musi umieć coś tam.
UsuńOcena opisowa z założenia ma pomagać uczniowi pokonywać trudności i wspierać jego rozwój a prawidłowe rejestrowanie obserwowanych zmian i odpowiednie ich redagowanie nie jest proste, szczególnie w szkołach z tysiącem uczniów i licznych klasach. Zdaniem samych nauczycieli /przysłuchiwałam się dyskusji/ to wyklucza rzetelną ocenę. W szkołach, w których wprowadzono takie oceny, niektórzy nauczyciele korzystali więc z programów z gotowymi formułkami. Tym samym wpadli i tak w schematyzm.
UsuńPraca nauczyciela z zasady prostą nie jest. Też nie jestem zwolennikiem ocen opisowych dla uczniów starszych niż klasa 3, ale nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nauczyciele "nie podołają". A system "kopiuj-wklej" to plaga całego nowoczesnego świata. Niestety.
UsuńEluś w tym blondzie jest Ci wielce do twarzy. A aktywność Twą - potwierdzam. Wiesz, ja czasami nie nadążam ani z pisaniem ani z komentowaniem , więc z życiu nie uznałabym, że sęe lenisz.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam;)
Anabell, takiego blondu mam już z 10 cm. Hodowałam całą jesień i zimę. Za mało jednak jeszcze, żeby wyglądać tak, jak na obrazku, a nie chciałabym rozjaśniać i kombinuję, co zrobić, żeby śmiało czapkę zdjąć.
UsuńMyślę, że pewnie pomogłaby by Ci jakaś niezła fryzjerka- można śmiało "dokoloryzować"
Usuńresztę do tego odrostu. Teraz jest taki wybór farb, że aż głowa mała. Można też ściąć włosy krótko - to też jest wyjście. Jeśli to jest aż 10 cm to będziesz miała włosy dłuższe od moich.
No a włosy wszak z czasem odrastają, więc z czasem znów powrócisz do fryzurki z dłuższymi włosami.
Raczej skłaniam się ku odbarwieniu mniej więcej od połowy ucha. Odcinanie nie wchodzi w grę.
UsuńJa nie miałam wątpliwości co do twojej aktywności na blogach, bardzo mi się podoba twoje podsumowanie ze szczypta żartu i humoru. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiałam podczas pisania bardzo dobry humor i chęć na żart. Skoro jest zauważalny, to znaczy dla mnie, że notka udana. Dziękuję. :)
UsuńA ja pamiętam, gdy dawno temu budowaliśmy sobie pojazd do ratownictwa drogowego, na podwoziu TARPANA, to aby szuflady ze sprzętem nam się lekko wysuwały, stosowaliśmy rolki teflonowe. Gliniane nie przyszły nam do głowy. Ale szkód zdrowotnych wtedy nie zauważyłem. :))))) Twoja "siwizna" bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńRolki teflonowe zapewne nie miały styczności z jedzeniem i piciem podczas akcji ratowniczych. Działaliście na głodno i sucho? :)))
UsuńTa "siwizna" to aluzja do siwaków, które obserwowałyśmy na Łysej Górze. AlElla przystosowuje się do tematu wzorowo:)))
OdpowiedzUsuńJak przystało na wzorowego blogera. ;) :)))
UsuńTrzeba wymyślić i zaprojektować odznakę wzorowego blogera:))) Na wzór starodawnych plakietek Wzorowy Uczeń.
UsuńKrążyły po blogach takie różne plakietki uznaniowe, ale ich nie lubiłam, bo mi kolorystycznie nie pasowały. ;) :)
UsuńRaport przyjęty, a jego treść w pełni potwierdzona.
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzyć na tę uroczą "siwiznę". Napawam się i napawam, a jak już się napawam, to pójdę spać. ;)
Dziękuję pięknie, za przyjęcie, potwierdzenie i... śnienie? :)
UsuńAnzai, Poprawka: "napawam, się, napawam, a jak się napawię to...."
Usuń:) :) :) Tak mi się coś skojarzyło między 2 a 3 w nocy.
UsuńAle musisz Bet przyznać, że jest się czym napawać, siwizna wspaniała. :)
Anzai, matko kochana, żeby w nocy na stare siwizny się napawiać. :)))
UsuńAlEllu ... swój ciągnie do swego. ;)
UsuńPoza tym ja się napawałem, chociaż czasem wygląda to jakbym się napawiał.
Znaczy siwak do siwaka? ;)
UsuńPogubiłam się w zasadzie, bo Bet coś namotała, hi, hi...
Nic nie namotałam, powiązałam siwaki z siwizną a napawanie się napawianiem. O motkach nic nie wspominałam.
UsuńO nie! Żadnych motków i manowców, o! :)))
Usuń... ważne, że się namotało. ;)
UsuńZaraz Bet namotanie do namiotu wsadzi. :)))
UsuńAnzai jest specem od motania:)))
UsuńNam też niczego nie brakuje, Bet. :)))
UsuńAcha, cha, cha:)))))) My uwielbiamy manowce!
UsuńNie da się ukryć.:)
UsuńSolidnie się napracowałaś nad tym postem. Wyszedł bardzo ciekawie. Nigdy nie analizowałam swojej aktywności, a Ty masz zawsze niepowtarzalne pomysły. I jak tu mieć do Ciebie pretensję, że się nie udzielasz, że nie piszesz. Po tym analitycznym poście, możesz spokojnie czekać na ciepłe wiosenne dni. W siwiźnie Ci do twarzy, wyglądasz młodo i sympatycznie i choć jestem zazdrosną kobietą, pochwalić muszę. Najserdeczniej pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, to pracochłonna notka, a komentarze trzeba było wybrać jakoś tak, żeby też miała sens i nie zrobił się zlepek wyrwanych z kontekstu wypowiedzi.
UsuńZawsze wszędzie najlepiej podchodzić z humorem do wszystkiego.Buziaki.
OdpowiedzUsuńOczywiście! Życie z humorem łatwiejsze i milsze.
UsuńRaport przyjety a do realizacji kurczak z piwem w ......... no wiesz gdzie !.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zrobisz, Piotrze, takiego kurczaka?
UsuńPrzyjęty,jestem zachwycony Twoja fryzurą.
OdpowiedzUsuńWiosennie pozdrawiam.
Dziękuję za przyjęcie i zachwycenie. :)
UsuńMówisz, że powyższy post jest tylko wycinkiem Twojej blogowej działalności... Jeśli tak, to faktycznie działasz ostro :D I widzę to też po sobie, bo na Polance też często bywasz - co bardzo mnie cieszy...
OdpowiedzUsuńI w Twoim i w moim przypadku oskarżenia o małą aktywność są zupełnie bezpodstawne! Oboje bowiem działamy, chociaż nie zawsze to widać i nie zawsze tak, jakbyśmy chcieli... :)
Pozdrawiam ciepło!
Nigdy nie zależało mi na ilości publikacji. Czasem jedna notka jest tworzona bardzo długo. Lubię dyskutować pod notkami, ale nie każdy to toleruje. Albo nie odpowiada, albo zdawkowo ucina.
UsuńNajważniejsze, by każdy robił swoje i to co lubi.
Gratuluję aktywności!!!!!
OdpowiedzUsuńU mnie z tym ostatnio trochę kiepsko. Jestem w szponach komputerowstrętu (patrz - mój ostatni wpis na blogu). Ale się tym nie przejmuję. Jest jeszcze tyle innych ciekawych zajęć poza komputerem:))
Pozdrowienia
Komputerowstręt to bardzo pozytywny wstręt, szczególnie na wiosnę. Choćby nawet zajęć żadnych nie było, to przyroda woła do aktywności z dala od komputera.
UsuńTylko u mnie nie komentowałaś , ale Bogiem a prawda nie ma czego... Posty susza się niemal pół roku. Poprawie się. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPopraw się, Andante, popraw ku chwale blogosfery. :)
UsuńAlEllu, ja nie mam pretensji, że ktoś przez dłuższy czas nie pisze na swoim blogu. Widocznie ma ku temu powody. Mnie też zdarza się dłuższa przerwa i bywa, że bez powodu, po prostu mi się nie chce, jednak tak jak Ty, odwiedzam zaprzyjaźnione blogi i pozostawiam ślad swojej bytności w postaci komentarza.
OdpowiedzUsuńWiesz, że niedawno przypomniał mi się siwak sprezentowany mi przez nauczycielkę, o której wspominałam na działkowym blogu. Niestety, był on w altance i kot go strącił ze stolika. Pozostały po nim tylko skorupy.
Życzę słonecznej pogody podczas weekendu.
Nie mam słońca, Anno. W sobotę padał śnieg i deszcz. Niedziela pochmurna od rana. I zimno!
UsuńSzczerze Ci współczuję, bo u nas choć wieje północny wiatr, to cały czas świeci słoneczko. Nawet z samego rana musiałam opuścić rolety, bo aż raziło w oczy. Teraz nieco się zachmurzyło, ale widać też błękit nieba.
UsuńTrochę błękitu i u mnie się pokazuje dzisiaj.
UsuńAlElla,leniucha,OOO!
OdpowiedzUsuńNo i co? I o! :)
UsuńPodzielam, alEllu, zdania Posiaduszkowiczów w "temacie" zaniedbania swojego bloga. Żadnych tłumaczeń, że gdzieś tam coś napisałaś, nie może być uwzględnione. No, może trochę tłumaczy Cię fakt aktywności u Bet.
OdpowiedzUsuńP.S. Te włosy siwe piękne.
Honiewicz, jak możesz tłumaczeń nie przyjąć? Przecież podobają Ci się siwe włosy. ;) :)
UsuńOj tam,oj tam..Samochwała w kącie stała..
OdpowiedzUsuń"Zdolna jestem niesłychanie,
UsuńNajpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
...."
Tłumaczenie jest bowiem ucieczką od faktów. Natomiast te siwe włosy okalają jeszcze coś bardziej pięknego.
OdpowiedzUsuńTłumaczenie jest bowiem ucieczką od faktów. Natomiast te siwe włosy okalają jeszcze coś bardziej pięknego.
OdpowiedzUsuńTłumaczenie jest bowiem ucieczką od faktów, alEllu. Natomiast te siwe włosy okalają jeszcze coś bardziej pięknego.
OdpowiedzUsuńMusi być to prawda, skoro aż trzy razy wyartykułowane. ;) :)
UsuńSerdecznie pozdrawiam, Honiewicz.
alEllu, wszyćko to przez trudności zalogowania się.
OdpowiedzUsuńCzasami komentarze klonują się. Nie wiem, dlaczego.
UsuńJa tez jestem od wrażeniem działania. Teksty i pomysły godne tylko pozazdroszczenia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Miło mi, ale ... żeby aż zazdrościć?
UsuńRówniez pozdrawiam serdecznie.