Na życzenie blogowych koleżanek publikuję wspomnienia z podróży
odbytej w 2003 roku.
Cytaty pochodzą z powieści Miki Waltariego pt. „Egipcjanin Sinuhe”.
„Lepiej
niż woda i piwo, lepiej niż dym kadzidła w świątyni i kaczki w
sitowiu Wielkiej Rzeki oddaję treść życia w Egipcie, gdzie nic się nie zmienia
z upływem czasu, lecz wszystko zostaje po staremu.”
„…i
nie potrafię naprawdę powiedzieć, co w tej całej podróży było prawdą, a co
fikcją, pozorem, bajką. Jak sen upłynęły te dni i szybko jak mgnienie
przeminęły i już ich nie ma.”
Na życzenie blogowych koleżanek publikuję wspomnienia z podróży
odbytej w 2003 roku.
Cytaty pochodzą z powieści Miki Waltariego pt. „Egipcjanin Sinuhe”.
„Lepiej
niż woda i piwo, lepiej niż dym kadzidła w świątyni i kaczki w
sitowiu Wielkiej Rzeki oddaję treść życia w Egipcie, gdzie nic się nie zmienia
z upływem czasu, lecz wszystko zostaje po staremu.”
„…i
nie potrafię naprawdę powiedzieć, co w tej całej podróży było prawdą, a co
fikcją, pozorem, bajką. Jak sen upłynęły te dni i szybko jak mgnienie
przeminęły i już ich nie ma.”
Konwój do Luksoru przez Pustynię Kamienistą
Na wyprawę przez pustynię
otrzymaliśmy suchy prowiant w estetycznych pudełkach z uchwytami do
noszenia. Jechaliśmy drogą asfaltową, dość dobrą, miejscami zasypaną piaskiem.
Wokół zresztą był tylko piach, kamienie i skaliste góry. Niekiedy pokazywało
się Morze Czerwone. Żadnych domów mieszkalnych, ani jednej widocznej ludzkiej
osady, tylko posterunki wojskowe i policyjne oraz jakieś placówki
z ogrodzeniem, parterowymi barakami bez okien i budkami strażniczymi.
Około szóstej dołączyliśmy do
konwoju. Konwój formował się na ogromnym, ogrodzonym placu, gdzie oprócz
policji i wojska znajdowały się stragany i kawiarnia pod płachtą wspieraną na
kijach, w której stały ławki i leżanki nakryte dywanikami. Na piasku także
rozścielono dywaniki i chodniki podobne do tych, które robiły polskie babcie z
pociętych szmatek, skarpet i pończoch. Sprzedawano galabije, chustki, szale,
widokówki, pamiątki, a także napoje w butelkach i puszkach.
Z Safagi, miejsca, gdzie
formował się konwój, na dźwięk syreny
wyruszyliśmy w kolumnie autokarów i samochodów ochrony w drogę po
wschodniej części Pustyni Kamienistej, by przez Quenę i Waset dotrzeć do
Luksoru na spotkanie z antyczną kulturą tebańską.
Konwoje w Egipcie obowiązują od czasu
/nie wiem, czy obecnie także/, kiedy
to pod świątynią Hatszepsut w Deir El Bahari wymordowano pięćdziesięciu
uczestników wycieczki przybyłej autokarem do świątyni. Bandyci wcześniej ukryli
się za kolumnami, by przywitać zbliżających się turystów salwą ognia z
karabinów maszynowych. Po krwawej masakrze rozbiegli się po skalistym wzgórzu,
znikli w licznych w tym miejscu grobowcach wykutych w skale i ślad po nich
zaginął. Oficjalna wersja władz egipskich głosi, że zbrodniarze popełnili
zbiorowe samobójstwo, aczkolwiek ich ciał nikt nigdy nie widział. W odwecie
policja rozstrzeliwała rodziny
samobójców, łącznie z niemowlętami i starcami nawet dalekiego
pokrewieństwa.
Terroryzm zdarza się w
Egipcie i ryzyko oczywiście istnieje nawet dla turysty, jak przy każdej
podróży. Największe w czasie szczytu noworocznego oraz wielkanocnego i dla
dużych, zorganizowanych grup. Paradoksalnie, indywidualny podróżnik jest
w Egipcie raczej bezpieczny.
Przy trasach dla podróżników co
kilkadziesiąt metrów spotyka się policję turystyczną. W białych mundurach
z czarnymi pasami prezentują się bardzo ładnie i są mili. Siedzą na krzesłach
uzbrojeni w zdezelowane sowieckie karabiny w cieniu palmy, budowli czy
specjalnie urządzonego daszku, popijają herbatę, palą papierosy i chyba
się nudzą. Moją uwagę zwrócił fakt, że w przeciwieństwie do ludzi
spotykanych w biednych dzielnicach miast i w wioskach, tych ubranych w
powłóczyste galabije, chodzących boso i jeżdżących na osłach, zarówno
policjanci, jak i obsługa hoteli, to mężczyźni bardzo przystojni.
Przy wejściach na teren wszystkich
zwiedzanych obiektów przeprowadzana jest kontrola osobista, a bagaż, nawet małe
damskie torebki, prześwietlany lub plądrowany. Przy starożytnych świątyniach,
muzeach i oazach na pustyni policjanta spotyka się niemal na każdym kroku. Pod
szczególnym nadzorem jest Synaj, specjalna strefa administracyjna. Szlabany,
posterunki na drogach, kontrola paszportów i list uczestników wycieczek.
No, tak...
Miało być o konwoju przez
pustynię, o piasku, skałach, o górach Morza Czerwonego, o Quenie...
Chyba nie urzekł mnie pustynny
krajobraz Gór Kamienistych. Piasek, kamienie i skały nie robią na mnie
wrażenia. Zachwycam się przyrodą bujną i bogatą w kolory. Drzewa, kwiaty,
krzewy, soczyste trawy, wodospady i strumienie, jeziora, łąki i lasy. O
tym pisałabym duszą, całym sercem i z polotem.
Aha! Widziałam wróble! Także
inne niepozorne ptaki! Dużo! Oddałam im suchy prowiant z pudełka. Jadły.
Rejs
po Nilu
"Następnie wsiedliśmy wraz z rzeczami na statek płynący w górę Rzeki. I w miarę, jak mijały dni naszej podróży, przyzwyczailiśmy się do Egiptu. Po obu stronach Rzeki obsychały pola i powolne woły ciągnęły drewniane pługi, a chłopi szli z pochylonymi głowami wzdłuż bruzd i rzucali ziarno w miękki szlam. Nad statkiem i nad wolno toczącą się wodą śmigały z niespokojnym krzykiem jaskółki, by niebawem zakopać się w mule koryta Rzeki na najgorętszą porę roku. Krzywe palmy rosły po obu stronach Nilu, a wielkie sykomory ocieniały gliniane lepianki w mijanych wioskach. Statek przybijał do przystani w małych i wielkich miastach (...)"
Aż zobaczyłem znowu z Rzeki na tle wschodniego nieba trzy szczyty górskie, trzech wiecznych strażników Teb. Zabudowania zrobiły się gęstsze, ubogie wioski złożone z glinianych lepianek ustąpiły miejsca miejskim dzielnicom, aż wreszcie ukazały się mury potężne jak pasmo gór i ujrzałem dach i kolumny wielkiej świątyni, niezliczone budowle na świątynnym dziedzińcu i święte jezioro. Na zachodzie rozciągało się miasto umarłych aż do podnóża gór, śmiertelna świątynia faraonów lśniła bielą, odbijając od górskich żółtych zboczy, a kolumnada w świątyni wielkiej królowej dźwigała na sobie wciąż jeszcze gąszcz kwitnących drzew.
Za łańcuchem wzgórz leżała dolina królewskich grobów, pełna węży i skorpionów, a w jej piasku, u wejścia do grobu wielkiego faraona, spoczywały wysuszone ciała mojego ojca Senmuta i mojej matki Kipy (...)A dalej na południe, nad brzegiem Rzeki, wznosił się Złoty Dom faraona”.
Tak było... i tak jest...
Na statek „Miss World” weszliśmy w
Luksorze. Było trochę wolnego czasu, ale na samodzielny spacer po mieście nie
wystarczyło siły. Zwiedzanie kompleksu świątyń Luksor - Karnak bezpośrednio po
ciężkiej i obfitej w przeżycia nocy oraz pięciogodzinnej podróży przez pustynię
w pierwszym dniu aklimatyzacji i w temperaturze ponad czterdzieści stopni
zrobiło swoje. Nawet zorganizowany przez kapitana statku powitalny wieczór taneczny
nikogo nie skusił do wyjścia z klimatyzowanych, luksusowych kajut,
przypominających pokoje w dobrych hotelach europejskich.
Niektórzy zaczęli skarżyć
się na pierwsze objawy choroby pokarmowej zwanej „zemstą faraonów”. Chyba zbyt
łapczywie rzucili się na suto zastawiony, kuszący kolorami i pięknymi
dekoracjami stół oraz gorący bufet z wieloma daniami w srebrzystych brytfannach
i czarnych kociołkach.
Wygrzewając się w cieniu pod zadaszeniem
baru na pokładzie górnym, zwanym słonecznym jednego z najpiękniejszych statków,
które pływają po Nilu, oglądałam stale zmieniający się krajobraz doliny.
Widziałam pola uprawne, wiejskie domostwa i zielone palmy daktylowe porastające
brzegi. Gdy dobijaliśmy do przystani miast, wystarczyło przejść zaledwie kilkaset
metrów, by znaleźć się w świecie sprzed kilku tysięcy lat. W słońcu świeciły
białe żagle feluk, nocą gwiazdy na bezchmurnym niebie tworzyły bajkowy
spektakl.
Malownicze i nostalgiczne feluki - łodzie z jednym żaglem - pływają po Nilu od tysięcy lat.
Malownicze i nostalgiczne feluki - łodzie z jednym żaglem - pływają po Nilu od tysięcy lat.
Tak było... i tak jest...
To wszystko sprawiło, że
rejs po Nilu był najpiękniejszą podróżą mojego życia /przekreślenie obecne/ zachwycający.
Zastanowiło mnie przekreślenie zdania "najpiękniejszą podróżą mojego życia". Wnioskuję, w wydarzyła się kolejna, jeszcze piękniejsza podróż, o której też usłyszymy. Tak to życie zmusza nas do zmiany poglądów:-)
OdpowiedzUsuńPrzez 15 lat trochę podrózy odbyłam i o żadnej dzisiaj nie powiedziałabym, że była "najpiękniejszą podróżą mojego życia". Każda jest inna i tak samo piękna. To zależy jeszcze od tego, po co się jedzie. Wszędzie, gdzie to COŚ się odnajdzie jest wspaniale.
UsuńPiszesz o przystojniakach w mundurach -dotyczy to także obsługi hotelowej. Może to jednak "szata zdobi człowieka" ? Albo dobiera się ich "po urodzie" ?
OdpowiedzUsuńChyba nie o szatę chodzi. W późniejszych relacjach wspominam Nubijczyków - biednych ludzi w nędznych ubraniach. Ach, jacy przystojni!
UsuńNo to dawaj tych ślicznych:)) Nie mogę się doczekać.
UsuńBet,ja jestem jeden z "tych ślicznych''.Oczekuję na zaproszenie. Gwarantuję,że nie zawiodę! O le!
UsuńO! I mamy już jednego ślicznego. :)))
Usuńi lirycznego :))))
UsuńMelduję, że już wpłaciliśmy z mężem 1% podatku dla ślicznego Patryczka, zresztą w ubiegłym roku też.
OdpowiedzUsuńGdy zaczęłam czytać o Twojej wycieczkę przez pustynię, szybko poszukałam zdjęcia mego syna, który też tam był. Znalazłam między innymi dwa zdjęcia budek policyjnych, które Ci prześlę, abyś sobie przypomniała.
Na zdjęciach widać, jaka to ciężka i wyczerpująca podróż, skoro mój syn na każdym przystanku padał ledwo żywy pod jakimś prymitywnym zadaszeniem.
Chyba w ubiegłym roku był jakiś napad na wycieczkę po Synaju.
Serdecznie pozdrawiam.
Bardzo, bardzo dziękuję Anno. ❤
Usuń____________________________________
Ja mam z Egiptu tylko zdjęcia papierowe i bardzo mało, ponieważ oszczędzałam kliszę fotograficzną.
Też ze swoich wycieczek po Europie mam tylko papierowe zdjęcia, ale kilka z nich zeskanowałam.
UsuńWtedy jeszcze nie było mody na umieszczanie zdjęć na różnorodnych portalach, jak to jest obecnie. Poza tym na każdym zdjęciu jestem we własnej osobie, więc nie chciałabym się pokazywać na blogu.
Po prostu utrwalałam, gdzie byłam, a nie fotografowałam wszystkiego, co mi się podobało.
Fotografia cyfrowa ma swoje zalety, ale i wady. Pstryka się zdjęcia bez opamiętania, a potem nie ma czasu i chęci, żeby wybrać najładniejsze i uporządkować. Zalegają w komputerze, po 1000 - 2000 zdjęć z jednej wycieczki. Nikt ich nie ogląda, bo kto by klikał tyle razy, żeby znaleźć zdjęcia godne obejrzenia. Natomiast papierowe albumy są chętnie oglądane. Tak miło usiąść przy kominku, a nie przy komputerze i oglądać.
UsuńZawsze staram się mieć porządek w folderach ze zdjęciami. Spośród kilku tych samych wybieram najlepsze. Wiele zdjęć zmniejszam, np. wśród zdjęć syna w Egipcie i Izraelu zmniejszyłam zdjęcia "obyczajowe", ukazujące życie ludzi.
UsuńCałą jedną głęboką szufladę mam wypełnioną albumami, ale nie mam w domu kominka, więc nie mam przy czym oglądać ;))
Twój porządek, Anno, jest godny pochwały.
UsuńZ mojego doświadczenia wynika, że gość w moim domu z przyjemnością ogląda najwyżej 20-30 zdjęć w komputerze. Uważam, że pokazywanie folderu, w którym znajduje się kilkaset zdjęć, w tym powtarzające się ujęcia, jest po prostu dręczeniem kogoś.
A dla siebie niewygoda.
Kiedyś zaprosiła mnie do siebie koleżanka z pracy i zabawiała mnie starymi zdjęciami swojej rodziny i znajomych. Po kwadransie już miałam dosyć tych wszystkich cioć, kuzynek, dzieci każdej kuzynki i kuzyna.
UsuńSzczerze mówiąc, co mnie odchodzą cudze fotografie ludzi, których nie znam i nigdy nie poznam.
W komputerze mam stare zdjęcia, które odziedziczyłam i te często sama oglądam, aż mi się łezka w oku kręci.
Zabawianie czymkolwiek może się odbywać tylko za wyraźną akceptacją. A jeśli nawet na początku jest akceptacja, to po kilku minutach widać, czy ktoś jest w dalszym ciągu zainteresowany. Ja bym nie dała się katować.
UsuńMam koleżankę, która zawsze zaczyna opowiadać jej ulubiony serial. Ucinam w pół słowa, bo co mnie jakaś Mostowiakowa obchodzi, o której nawet nie słyszałam. Co innego, jeśli obie oglądałybyśmy to samo i dyskutowały o tym.
Kiedyś na blogu Onetu przyznałam się, że nigdy nie słyszałam o Hance Mostowiakowej.
UsuńGdybyśmy razem siadły pod palmą, zamoczyły nogi w basenie, to dopiero miałybyśmy temat do rozmowy.
Oj, tak! Nie dość, że palmy, to jeszcze rozmowa o tym, co obie lubimy.
UsuńOj, lubimy i to bardzo.
UsuńI na pewno nie byłby to polski serial.
Po tych naszych komentarzach wpadłam na głupi pomysł. Zatelefonowałam do tej koleżanki "mostowiakowej" i mówię.
Usuń- Wiesz co? Ertugrul zdobył twierdzę, Ares uciekł, a hatunka Bamsiego jest w ciąży. Turgut zmienił się, bo władza uderzyła mu do głowy.
- Nic nie rozumiem! Po co mi to mówisz i w ogóle o czym mi odpowiadasz? Koleżanka przerywała mi i protestowała.
A ja na to.
- Jak to czym? O tym samym, co ty zawsze. Opowiadam o bohaterach swojego ulubionego serialu. :)))
Aż się popłakałam ze śmiechu, a na dodatek dwa razy zawiesił mi się komputer i musiałam robić reset.
UsuńMam nadzieję, że koleżanka już nigdy nie będzie zawracać Ci głowy żadną Mostowiakową, a jeśli będzie, to masz w zanadrzu jeszcze dwa wspaniałe seriale i "Filintę".
Obawiam się, że Abdulhamida będziemy oglądać jutro z samego rana.
O nie, już jest, nie wiem, czy obejrzę w całości.
UsuńSkończyłam na setnej minucie i na dzisiaj wystarczy.
UsuńJa, w sobotę, oglądałam tylko przez około pół godziny. Dokończyłam w niedzielę zaraz po przebudzeniu.
UsuńW sobotę i w niedzielę wcześnie rano oglądam na Stopklatce "Komisarza Reksa", bo uwielbiam i Reksa i Wiedeń, który dość dokładnie zwiedziłam. Potem musiałam obejrzeć film "Poirot" i dopiero potem skończyłam Abdulhamida.
UsuńTeraz patrzę na zakończenie igrzysk w Pjongczang, ale przypomina mi to jakiś festiwal piosenki i tańca.
W Wiedniu byłam tylko kilkanaście godzin. Trudno więc nazwać to zwiedzaniem.
UsuńTeż nie byłam długo, ale wystarczyło, aby obejrzeć wszystko, co najważniejsze. Niestety, miałam potworną migrenę i ledwo mogłam patrzeć na oczy.
UsuńMarzy mi się Koncert Noworoczny w Wiedniu.
Usuńoooo - ktoś tu "Poirota" ogląda, to witam w klubie :) kocham chałwę ale detektywa bardziej :)
Usuńa co do palm ... to ja lubię filodendrowny
Sądzę, że obecnie w krajach, gdzie jest zagrożenie terroryzmem środki ostrożności bywają jeszcze większe niż te konwoje. Trochę to smutne, że przez pewnych ludzi inni nie mogą często w spokoju zobaczyć świata. Czasem nawet może zdarzyć się zakaz wejścia czy wjazdu w pewne rejony.
OdpowiedzUsuńCóż nie jestem decyzyjny jeśli chodzi o PIT, jednak postaram się przy wypełnianiu tychże przez Rodziców napomknąć o podanym przez Ciebie celu przekazania 1%.
Pozdrawiam!
Dziękuję, że napomkniesz swoim Rodzicom. Niektórzy już rozliczyli PIT-y i przekazali ten 1% na rzecz swoich bliskich i znajomych. Inni natomiast nie wiedzą, komu przekazać. Obeszłam więc znajome blogi z informacją.
UsuńZazdroszczę Tobie tych wspaniałych chwil. :) oczywiście w sensie pozytywnym :) czekam na więcej i więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńObecnie nie odbyłabym takiej podróży, więc chociaż wspominam.
UsuńDziękuję za wizytę u mnie. Jak będę wypełniał PIT to wezmę to po uwagę. Sam PIT u nie wypełniam. Proszę o to moją siostrę.
OdpowiedzUsuńWe wrześniu lub na początku października mam popłynąć statkiem po Morzu Śródziemnym. Zaokrętowanie na okręcie i zwiedzanie wysp. Wcześniej mamy być we Wiedniu u Kolegi. Z koleżanką. Zobaczymy jak wyjdzie. Na razie ostro pracuję, w soboty też.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoich czytelników
Na rejs ze zwiedzaniem wysp też bym chętnie wybrała się. Jest to jednak poza moim zasięgiem. Mam nadzieję, że opiszesz wszystko i zilutrujesz zdjęciami oraz filmikami.
UsuńEgipcjanina czytałam sporo lat temu- ok 50. Przyznam , że trochę umknęło mi z pamięci .Przypominam sobie słowa przyjaciółko, którymi zwracał się autor. I to było nobilitujące.W Egipcie nie miałam przyjemności być . Czytałam różne bedekery , wspomnienia , a teraz zapoznałam się z Twoimi ...
OdpowiedzUsuńMiło Ciebie widzieć, Andante. Często o Tobie myślę... Zastanawiam się, dlaczego nie blogujesz i czy ratujesz swój blog onetowy?
UsuńTaki rejs po Nilu to chętnie, podróż pustynią to już gorzej.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Patryka, ale prośba o kilka dni spóźniona, popytam jednak, kto jeszcze nie rozliczał sie...
Rejs po Nilu wspaniały. Najpierw jednak do tego Nilu trzeba było dojechać jakoś.
Usuń______________________________
Prośba o 1% na moim blogu - pod nagłówkiem i nad notkami - widnieje od początku stycznia. Nasza koleżanka blogowa zwróciła uwagę, że ta ramka nie rzuca się w oczy i doradziła, żeby prosić wyraźniej, co uczyniłam - jak się okazuje - za późno.
Faktycznie, nie zauważyłam:-(
UsuńW przyszłości będę się starała bardziej.
Usuńpopodróżowałam razem z Tobą. Egipt już nie dla mnie - pustynia by mnie zabiła. Natomiast wszystkie regiony morskie och tak.,tak ...
OdpowiedzUsuńTeraz też już nie dla mnie pustynia. Człowiek z wiekiem potrzebuje coraz więcej wygód. Wszystko ma swój czas, o!
UsuńW Motywach nie znalazłam w Zaawansowanych żadnej możliwości zwiększenia czcionki w komentarzach. Jednak można ją zwiększyć, bo zrobiła to JaGa.
OdpowiedzUsuńI ja mam większą czcionkę w komentarzach, więc też zapewne powiększałam. Może pod inną nazwą występuje? Może to tekst daty, albo ramek?
UsuńCzęsto nie rozumiem, co znaczą te nazwy w Motywach. Np. przy Tło posta jest coś takiego jak Kolor skosu. Tylko co to jest ten skos???
UsuńNie wiem, czy ktokolwiek te nazwy rozumie? Ja po prostu sprawdzałam, co się zmieni, jeśli zmienię kolor skosu. Po tylu latach już nie pamiętam, co to jest ten skos w motywie?
UsuńTo zapewne złe tłumaczenie. Jakiś tłumacz przetłumaczył dosłownie, nie dostosowując do polskiego nazewnictwa.
Próbowałam klikać na ten skos, ale nie widziałam żadnych zmian.
UsuńMam jednak większy problem, bo nie wyróżniają się wyrazy zalinkowane w poście, jeśli się nie najedzie na wyraz myszą, to wyglądają jak zwykły tekst.
Przed chwilą męczyłam się nad linkami i bez efektu.
MOTYW --> DOSTOSUJ --> ZAAWANSOWANE --> LINKI i wybrać kolor: kolor linku i kolor odwiedzonego linku i kolor po wskazaniu kursorem myszy.
UsuńOczywiście tak zrobiłam i nic z tego nie wynikło, kolor się nie zmienił.
UsuńSkoro tak, to nie mam na to rady. A na pewno zatwierdziłaś zmiany?
UsuńJeszcze popatrz na "linki do gadżetów"i "linki do kanałów".
UsuńJeszcze jeden problem, bo w komentarzach na działkowym blogu mam opcję "anonimowy", a na "Życiu" jej nie mam i jedna z koleżanek nie może wpisać komentarza, choć wszystkie posty czyta.
OdpowiedzUsuńUSTAWIENIA --> POSTY, KOMENTARZE i UDOSTĘPNIANIE --> zaznaczyć "Każdy – obejmuje anonimowych użytkowników".
UsuńZaraz spróbuję, ale chyba już to kiedyś robiłam.
UsuńZ czasem zapomina się, co i jak się ustawiało.
UsuńOkazało się, że byłam na tej stronie, ale czegoś nie dopatrzyłam. Już zaznaczyłam i wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki.
Cieszę się. :)
Usuńależ bzdety.
OdpowiedzUsuńNie narzucam przecież czytania. To nie jest lektura obowiązkowa.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wspomnienie gorącego piasku jest miłe w taki mroźny poranek jak dziś. Od razu ciepłej na duszy:-)
OdpowiedzUsuńU mnie także mroźny poranek. Grzeję się i wpomnieniami, i już zaplanowanym wyjazdem.
UsuńWitaj alEluniu! "Egipcjanianina" nie czytałem..Wybacz..Ale za to czytam Ciebie na blogu,a chyba to dużo lepsze..A hoj Al!
OdpowiedzUsuń"Egipcjanina" także plecam.
UsuńAlEllu, już spełniłam Twoją prośbę i mam rubrykę "Moje blogi".
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie tylko ja się z tego cieszę. To wygodne dla czytelników bywających na obu Twoich blogach.
UsuńNiektórzy bywają tylko na jednym, choć ja bywam na każdym ich nowym poście, często nawet pisanym codziennie.
UsuńJa nie nadążam za tymi, którzy publikują codziennie.
UsuńPrzed chwilą obejrzałam czołówkę Egipcjanina i czcionka jakoś specjalnie się nie wyróżnia, jednak jest inna.
OdpowiedzUsuńMusiałabym w Wordzie sprawdzić, czy jest taka "egipska" czcionka.
Ja już przejrzałam wszystkie czcionki, które mam w swoim programie i nie znajduję nic, co by mi wizualnie pasowało. Jedynie w tym programie mogę nanieść napisy, bo jest możliwość zastosowania kolorystyki pobranej z bloga.
UsuńW Wordzie widzę ciekawą czcionkę Algerian, tylko wielkie litery.
OdpowiedzUsuńAlgerian podoba mi się i pasuje. Szkoda, że nie ma także małych liter.
Usuńidę zobaczyć "algerian" lubi.e ciekawe czcionki
UsuńGrycelko nie mogę spełnić prośby i przekazać 1% ... przekazujemy z Mamcią pewnemu strażakowi, który w akcji zdrowie stracił ... niestety 2% przekazać się nie da więc mogę tylko sercem wesprzeć.
OdpowiedzUsuńMile widziane są również wpłaty niezależne od PIt'a.
UsuńDziękujemy za sercowe wsparcie. To też się liczy.
aaaa - niezależnie od PITa to akurat mogę :)
UsuńZrobione:)
OdpowiedzUsuń-------------------
a swoja drogą Grycelko "weź i dopisz" informację tutaj, w notce, może więcej jest osób o tak "lotnym" umyśle jak ja i trzeba łopatologicznie. Dopiero jak kliknęłam link, żeby pobrać dane do przelewu, to zobaczyłam, że pod tym linkiem jest bardzo prosty sposób wpłaty, klikasz w odpowiedni klawisz i tyle czasu zajmuje, co wpisanie własnych danych.
Bardzo, bardzo dziękujemy, Malinko.
UsuńTa notka już się schowała pod nową. Spróbuję gdzie indziej dopisać.