Tunezja 2005 |
Obecnie kraj ten
wydał mi się nieco inny, niż przed Jaśminową Rewolucją (o rewolucji pisałam
TUTAJ tu: https://grycela.blogspot.com/2011/01/tunezja-we-krwi.html ). Czy inny na korzyść, czy na niekorzyść? Nie w
tym rzecz. Zmieniony w zachowaniu pracowników hotelu (przynajmniej tego, w którym
gościłam), spotkanych na ulicy ludzi, sprzedawców, właścicieli sklepów...
Mniej
„obowiązkowy” zdaje się być bakszysz - rodzaj napiwku, a raczej zawoalowanej
jałmużny. Jest to obyczaj religijny nakazujący wiernym dzielenie się częścią
swoich dochodów z biednymi. Żeby jednak ubogi nie poczuł się urażony jałmużną,
wyszukiwano preteksty, by na bakszysz zapracować. W pewnym momencie przybrało
to wręcz rozmiary przemysłu żerującego na turystach. Oferowano usługi dostępne wszystkim
za darmo. Na przykład wózek bagażowy na lotnisku, wskazanie widocznego z oddali
minaretu, znalezienie taksówki, których kilkanaście w zasięgu wzroku tylko
czeka, aby wsiąść, a kierowcy wręcz wołają... itd... itp...
Sprzedawcy
też już nie są tak nachalni, jak dawniej. I to nie tylko w kurorcie, ale także w Sousse na medinie - starym mieście, gdzie ongiś nie dało się spokojnie
niczego pooglądać. Nagabywanie, czasem wręcz na siłę wciąganie do sklepu. Nie!
Nie! Tym razem tego nie było. Spokojnie oglądaliśmy sobie wystawiony towar, a
sprzedawca reagował dopiero, gdy wybraliśmy lub o coś zapytaliśmy. To duża ulga
dla osób nie lubiących targować się lub nie wyznających zasady, że jak
popatrzyłeś to musisz kupić. Więcej pokazało się sklepów z cenami wypisanymi na
towarze. To wygodne. Niektórzy od razu podają kwotę, jaką zorientowany turysta wytargowałby. Opalony, więc już zna się na cenach, po co więc dziesięciokrotnie zawyżać i tracić czas na targowanie, które, jak dotąd, było niemal narodowym sportem w tym kraju.
Sousse - medina - 2005 |
Sousse - medina - 2012 |
Na medinie w Sousse zmienili się na korzyść nie tylko
sprzedawcy. Także ja, hi, hi... Mam ładniejszy kapelusik, a także biały "płaszczyk". Tak, tak! Gdy jest gorąco, trzeba się ubierać a nie rozbierać.
Reszta bez zauważalnych zmian.
Tunezja - Sousse - medina - 2012 |
Spacer po marinie Port El Kantaoui jest
o wiele przyjemniejszy bez nagabywania sprzedawców, naganiających do barów i nieco natrętnych dawców swojej twarzy do
fotografii. Owszem, zapraszają, coś polecają... ale bez dawnej namolności. Po którejś podróży do kraju muzułmańskiego
moja siostra musiała się tłumaczyć przed rodziną ze zdjęć w przymusowych objęciach „modeli” za bakszysz.
Teraz nawet za darmo zrobiłam zdjęcie ulubionej kawiarni, za fotografowanie
której w 2010 roku kazano mi płacić. Foto - bakszysz! Foto- bakszysz! Wołano.
Tunezja 2012. Ulubiona kawiarnia w Port El Kantaoui |
Tunezja 2012. Port el Kantaoui Tunezja 2012. Port El Kantaoui. Zaułki w dalszym ciągu urocze. |
Zamiana pokoju w hotelu? Proszę bardzo. Recepcjonista wcale nie wyciąga
ręki po załącznik, gwarantujący przeprowadzkę. Zachciało nam się mieć zieleń
przed oknem, no... to... jest!
Tunezja 2012. Widok z balkonu |
Barmani
nie wystawili „koszyczka” na kontuarze. Wiedzą, że każdy turysta posiadający na
nadgarstku opaskę w odpowiednim kolorze opłacił jedzenie i picie w
nieograniczonych ilościach. Nie domagają się więc bakszyszu. Niczego nie limitują krytykowanym na forach turystycznych: one person - one drink. Oczywiście w
dalszym ciągu napiwek jest mile widziany, jeśli pan barman zasłużył się czymś,
choćby zrobieniem efektownego kolorystycznie drinka (np. biało - czerwonego
podczas meczu Polska - Czechy Euro 2012), albo mocniejszego niż „ustawa przewiduje”.
Nie jest jednak bakszysz wyciągany bezceremonialnie. Tak samo w restauracji.
Czyste serwety i sztućce kelner przynosi szybko i z urzędu. Nie czeka, aż się
upomnimy bakszyszem.
Jeśli kierowca autokaru załaduje komuś nieradzącemu sobie walizki do
bagażnika, turyści dziękują dolarem czy dwoma. Nie ma jednak wynagradzania
tylko za to, że jest kierowcą i łaskawie przywiózł. Zresztą nie zauważyłam, by
łapali za nasze walizki na transfer z lotniska do hotelu. Stali sobie w cieniu,
popalali papierosy, ewentualnie wskazywali zagubionym właściwy autokar. Czy to
by oznaczało, że lepiej zarabiają?
Sprzedawcy plażowi nie wchodzą między opalających się. Istnieje jakaś niewidoczna granica wyznaczająca leżakowe strefy. Maszerują brzegiem morza, co jakiś czas przystając i prezentując towar. Czy
mają zakaz zaczepiania turystów? Zakazy to raczej rzecz niepodobna w
demokracji, ale w kiełkującej dopiero może w grę wchodzą sprawy bezpieczeństwa?
Nie potrafiliśmy o to zapytać.
Nie wiem, czy takie zmiany widoczne są wszędzie w Tunezji, czy tylko na moich tunezyjskich ścieżkach? A może ten kraj zmienił nieco swoje oblicze dzięki Lechowi Wałęsie, który jeździł tam udzielać nauki? Żart.
To zmieniło się na lepsze. Nic mnie tak nie drażni jak nachalność sprzedawców, czy kelnerów, czy innych targujących. Wtedy wychodzę i nie kupuję niczego. Lubię spokojnie pooglądać i sama decyduję co mi jest potrzebne. "..w czym mogę pomóc..? - ten zwrot, zapożyczony zresztą, drażni mnie potwornie. Napiwki w niektórych krajach przekraczają barierę dźwięku. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMnie też drażni zwrot "..w czym mogę pomóc.." . Ale jeszcze bardziej "słuuuuuuchaaaammmm ???". Odpowiadam wtedy: nic nie mówiłam, albo: nie jestem na przesłuchaniu w prokuraturze.
UsuńWydaje mi się, że kosmiczne napiwki to wprowadzili Rosjanie,kiedy zaczęli jeździć po świecie. We Francji zwyczajowo w restauracji kelner dopisuje do rachunku +10% napiwek, więc nikt nie musi się martwić ile, komu i jak dać, ale Rosjanin NIE, on 20 euro dodatkowo rzuca na stolik.
Osobiście widziałam, jak bagażowemu dawał 10, gdy wszyscy inni dawali po 1. Podobnie za materac. Jak byk widnieje cena - 2 dinary i obsługa przynosi materac na leżak. Jeszcze pan materacowy zabiera ze sobą zmiotkę, by pozamiatać na leżaku. Ale Rosjanin macha z oddali 10-tką.
Rosjanin demonstruje swoje światowe wychowanie, a że napakowany pieniędzmi, bo biedny nie pojedzie, to szasta i ma gest. Do nas przyjeżdżali z Białorusi z Mińska biznesmeni i podobnie zachowywali się na promenadzie wieczorem. jedli kilogramy pieczonej karkówki i kiełbasy. Być może smakowało im, ale aż tyyyllleee?. Wyglądało to tak, jakby się popisywali. Na szczęście nasi kuzyni stamtąd tak nie robili. A niech mają, tyle lat bidy i zahukania, niech więc używają. W czym Ci mogę pomóc???? Żart!!! Miłego wieczoru!!!
UsuńSłuuuuuuchaaaaammm ? hi, hi...
UsuńMiłego Lotka.
Pytam ponownie..."w czym mogę pomóc? hi hi. Jedzie do mnie wnusia, a tu leje jak z cebra i co ja, biedna babcia mam zrobić?...oprócz pierogów z jagodami. Jeżeli w najbliższym czasie rzadziej będę zadawać Ci podobne pytania, wybacz. Będzie to znaczyć, że wnusia babkę zamęcza.
UsuńNo to trzeba coś czarować, żeby pogoda była ładna. Hokus pokus, czary mary, bęc!
UsuńPonownie obejrzałam i przeczytałam z nie mniejszym zainteresowaniem niż przed miesiacem. Całuski serdeczne zostawiam.
UsuńDzięki za całuski. Odwzajemniam:)
UsuńO! Jaka piękna ta "Tunezja 2005" ... z długimi włosami ;)))
OdpowiedzUsuńAnzai
Ojjjśśśś Anzai, proszę mi tu nie podśmiewać się z Tunezji :)))
UsuńPiękna Tunezja, bardzo ładne zdjęcia,no i autorka
OdpowiedzUsuń......że tak powiem.
Europejskie pozdrowienia.
Dziękuję ślicznie. Europejskie pozdrowienia odwzajemniam (z kresów wschodnich).
UsuńMY też byliśmy tacy inni i promienni na początku nowej drogi. Gdzieś się to wszystko wypaliło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj wypaliło, Antoni, wypaliło...
UsuńPożyjemy, zobaczy. Jakoś nie wierzę, aby przez jeden rok mogła się zmienić wielowiekowa mentalność ludzi.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Zobaczymy...
UsuńW tym roku licznie odzywają się Salafici domagający się, by Tunezja była krajem z prawem muzułmańskim i szanowała tradycje. Pojawiły się pogróżki i pomysły, żeby na krzyż cerkwi prawosławnej w Tunisie nałożyć worki na śmieci. W czerwcu radykalni muzułmanie starli się z policją w Tunisie z powodu obraźliwej - ich zdaniem - wystawy sztuki. Podpalili posterunek policji w dzielnicy La Marsa. W kilku innych dzielnicach blokowali ulice i linie tramwajowe, palili opony i rzucali w policję koktajlami Mołotowa.
Z tych powodów wprowadzono godzinę policyjną.
Piękna relacja, fantastyczne zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńZielona Mila, czy da się u Ciebie komentować bez wypełniania tych obowiązkowych pól?
Serdecznie pozdrawiam.
ostatni mój pobyt w Tunezji to maj 2011 roku, ale przyznaję że jestem zaskoczona zmianami które następują tak szybko. Oczywiście ku uciesze turystów, szkoda tylko że wybrać się teraz gdziekolwiek trochę strach bo nie wiadomo czy w międzyczasie biuro podrózy nie splajtuje.
UsuńNo popatrz, znowu jakieś biuro zbankrutowało. Rzeczywiście strach się z biurem podróży gdziekolwiek wybrać.
UsuńMiło pooglądać Twoimi oczami plaże i miasta Tunezji.
OdpowiedzUsuńDobrze, że już nie nagabują tak jak kiedyś, natręctwo i wszechobecne zachęty do kupowania bardzo mnie zniechęcają, kiedy idę tylko na spacer, tylko pooglądać.
A w białym kostiumiku prezentujesz się naprawdę ślicznie! :)
pozdrowienia!
Iw, dziękuję bardzo:) Prezencja była mniej ważna przy kompletowaniu tego białego zestawu. Chodziło mi bardziej, by się zakryć od stóp do głowy czymś luźnym i przewiewnym. Jeśli ciało nie jest odkryte, wtedy nie jest gorąco. Gdy mocno słońce grzeje, turystki przeważnie zakładają topik i krótkie spodenki, a ja odwrotnie, jak wychodzę z cienia na pełne słońce, to zakładam "płaszczyk" i jest super. Nazwałam tę bluzkę "płaszczykiem", bo długa. A długa po to, by tuszować luźne spodnie z wiszącym krokiem - co nieelegancko by wyglądało. Nauczyli mnie tego ludzie pustyni, którzy dziwią się, że turyści, jak przyjadą na Saharę, to się rozbierają, zamiast ubrać przed wyjściem z autokaru.
Usuńjak słyszę co biura wyrabiają to zadowolona jestem, że szczęśliwie wróciłaś
OdpowiedzUsuńwypoczęta, zadowolona z oooogromniastym workiem wspomnień
Miło się z kimś cieszyć
Oj podobna jestem do Ciebie, może wszystkie chałwianki nie lubią nagabywania i "delikatnego przymuszania"
Wyglądasz olśniewająco .. nie dość że biało to jeszcze ślicznie ..
NO - FAJNIE, ŻE JESTEŚ GRYCELKO ...
Malinko, aż się zarumieniłam :))) Zawsze zatyka mnie na komplementy i nie wiem, co powiedzieć.
UsuńZmiany na lepsze ale... czy to na pewno wpływ rewolucji? Czyżby udało się zmienić wieloletnie nawyki poprzez rewolucję? Hmm......wszystko jednak możliwe wszak "dziwny jest ten świat"...
OdpowiedzUsuńA jak poczucie bezpieczeństwa? Czy też wyczuwa się tu zmiany?
Zdjęcia urocze, prześliczne!
Ja myślę, że tak ogólnie - to wpływ wkraczającej wszędzie nowoczesności, a młodsze pokolenie chce żyć - czerpiąc "bezbożne" obyczaje europejskie. Na te "bezbożne" obyczaje krzyczą salafici. Miejscami jest niebezpiecznie, bo palą opony i rzucają koktajlami mołotowa. W kurortach bezpiecznie... sielsko, anielsko, widać ochronę na każdym kroku, miejscami z karabinami. Przedtem, też było dużo ochrony, ale takiej "karabinowej" nie widziałam.
UsuńTe "karabiny" to chyba ta mniej przyjemna strona przemian, prawda? Pamiętam karabinowe patrole w Polsce na plaży Bałtyku w czasie stanu wojennego. Nie było to miłe.
UsuńMasz rację, młode pokolenie jest coraz bardziej widoczne wszędzie. Widać to było też bardzo wyraźnie ostatnio w Polsce. To dobrze, że wprowadzają swoje style życia.
Była też godzina policyjna w czasie naszego pobytu.
UsuńNo nie....naprawdę? Dla turystów też?
UsuńNie,ale nie oddalaliśmy się za daleko, bo mogło by nie być czym wrócić, gdyby wszyscy taksówkarze przestrzegali godziny policyjnej.
UsuńFajne zdjęcia i ciekawa relacja. Tunezja jest wspaniała, chociaż oko można nacieszyć :)
OdpowiedzUsuńZbyszku, przede wszystkim jest wspaniała do wypoczynku. Tam wszystko jest dla wygody ludzi. Na takie wygody w Europie nie mogłabym sobie pozwolić.
UsuńKLIK DOBRY GRYCELKO - przytuptałam wyjaśnić:
OdpowiedzUsuń27 lipca to ostatecznt termin, jaki prezes dał rozłamowcom by powrócili "na łono" dlaczego taka data wie tylko sam prezes ;o))
----------
POZDRAWIAM SERDECZNIE
dzisiaj wybieram się na rodzinną uroczystość, 1 rocznica ślubu mojej bratanicy ... podobno prosiaczek chrumka już na ruszcie ;o))
Acha... na gotowanie malin oburza się a prosiaczka to na ruszt można? Co???? Hi,hi.... przyłapałam cię na niekonsekwencji!
UsuńBet, bo to malina, a nie prosiaczek:))) Malinko, żartuję, zbytkować mi się chce.
UsuńNo właśnie dlatego wyklikuję ten gatunkowy egoizm....hmmmmm
UsuńA Malinka nie widzi, że my tu o niej rozmawiamy. Ciekawe, czy się nam oberwie?
Usuńoj tam, oj tam, jak byście napisały, że świnkę na ruszt to bym musiała filozoficznie podejść i podtekstu się doszukać a tak - niech żyje chrumkający na ruszcie i kapustka i ziemniaczki ...o ...
UsuńI chałwa z sokiem malinowym!
UsuńDostaję coraz wiekszy apateyty na Tunezję. /nie masz jakieś umowy reklamowej ??/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uważaj Piotrze, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia:)))
UsuńPrzesylka z Katowic nadeszla, jest na poczcie gmail
OdpowiedzUsuńPrzesyłka przechwycona:)
UsuńJak Ty to robisz, że w kapeluszach, chusteczkach i innych nakryciach głowy zawsze jest ci ładnie? Ja wyglądam jak własna prababcia w każdym z wymienionych rodzajów galanterii. Chyba nie jestem damą...hi,hi...
OdpowiedzUsuńalEllu, jak Ty to robisz, że w każdym kapeluszu, czapeczce albo chusteczce jest ci ładnie???? Ja wyglądam jak własna prababcia we wszystkim co wsadzę na głowę.Kapelusze są najgorsze choć tak piekne.Chyba nie jestem Damą...hi,hi...
OdpowiedzUsuńBet, to zapewne kwestia wieku, hi, hi... Osiemnastce we wszystkim do twarzy, o!
Usuńoooooożesz... Ty! Powiedziała co wiedziała.O!
UsuńBo... ja... nie potrafię przyjmować komplementów. Albo zaniemówię, albo powiem coś "powiedziała co wiedziała" :)
UsuńAle nie masz racji z tymi nakryciami głowy u Ciebie. Zapewne sobie wmówiłaś, bo każda kobieta pięknie wygląda w kapeluszach i chusteczkach.
A dowodem na to jest zdjęcie pielgrzyma na "peerelku".
UsuńFAKT - I W CHUSTCE I W KAPELUSZU I CAŁKIEM BEZ ładnemu we wszystkim ładnie
UsuńO czym świadczą zezule i biedronki Euro 2012. :)))
UsuńCudownie Ci :)
OdpowiedzUsuńOglądnęłam sobie zdjęcia i na te kilka minut przeniosłam się w urocze, ciepłe kraje...i zatęskniło mi się trochę za takimi klimatami.
Pozdrawiam Baaardzo Serdecznie :)
I ja już tęsknię, bo w tym kraju (nie wiem, dlaczego nazywanym ciepłym) w temperaturze 30 stopni człowiek czuje się, jak w raju, podczas gdy u nas ledwie zipie. A było u nas i po 40 stopni. Pozdrowienia odwzajemniam:)
UsuńJuż jestem,Elu.Jutro się odezwę.Jakub
OdpowiedzUsuńMoże dawniejsze czasy były inne,ale miały jakiś charakter.Może nie był to najszczęśliwszy wizerunek,ale jakiś był.Teraz ,po przeczytaniu Twojego tekstu,widzę jakieś próby porządkowania tego wszystkiego w myśl tej bladej i nic nie wartej demokracji europejskiej.Przykro mi,bo to ponoć Twoje ulubione miejsce,ale nic z tego nie będzie.Jest takie przysłowie,że z wilka psa nie zrobisz.Pozdrawiam.Jakub
OdpowiedzUsuńJakubie, nie ma powodu, dla którego ma Ci być przykro. Tunezja nadal pozostaje moim ulubionym miejscem.
UsuńTeraz - , chyba druga poszła na urlop a pierwsza została na dyżurze. W sumie to obie jestescie lenie - pardon - nie za pracowite !!!!!!. Turcja, Tunezja.........a cholera zadbać o kolegów na sieci to pies !!!!!!!.
OdpowiedzUsuńPiotrze! Wkrótce wyjaśnienie... szukaj ! Czekaj! Bądź cierpliwy! Pa.
UsuńPiotrze, grunt to dobra organizacja. Gdy jedna wypoczywa, druga pilnuje "interesu".
Usuń