Krążą opinie o brudnych
plażach i okolicach hoteli w kurortach wypoczynkowych krajów
arabskich. Winą obarcza się hotelarzy, a także cały naród w danym
kraju.
- Brudasy! Krzyczą Europejczycy
na turystycznych forach internetowych i w rozmowach na żywo.
Tymczasem...
Aż wstyd o tym pisać, ale...
napiszę, o!
|
1/ Nie znasz pisma arabskiego?
Arab o tym wie, więc kubeł
oznakował w sposób zrozumiały
dla turysty. |
Proszę wyobrazić sobie hotelowe lobby.
Marmurowa posadzka, w której można przejrzeć się, jak w lustrze, miękkie kanapy
i fotele, stoliki, przy których pije się drinki, kawę i herbatę oraz spożywa
ciasteczka przyniesione z kuluarowego baru. Na kanapach turyści w mokrych
strojach kąpielowych z nogami na stołach. Przychodzą wprost z plaży albo
basenu. Niektórzy nóg z piasku nie opłuczą, a po
drodze kraników z wężykami do mycia nóg dostatek. Nawet w krajach borykających
się z niedostatkiem wody, turystom jej nikt żałuje. Można myć się do woli.
Według upodobania. W ciepłej i zimnej wodzie. Są też codziennie zmieniane
ręczniki, a w łazienkach wiszą suszarki. W hotelowym sklepie znaleźć można
różne suche ubrania, gdyby ktoś zapomniał z domu wziąć, albo bagaż mu zaginął
na lotnisku. Ale nie! Na wakacjach suszyć się i ubierać? Co to, to nie! Europejski turysta jest na wczasach w
hotelu z basenami i prywatną plażą, więc trzeba ociekać wodą, albo obsypywać piaskiem fotele i stoły w restauracjach, barach i kawiarniach. Pełna zgoda,
jeśli to jest bar plażowy /jak te na zdjęciach poniżej/ lub przy basenie. Ale, żeby w eleganckim lokalu w
budynku hotelowym? Na to nie może być zgody. Usiądziesz na mokrym i tłustym fotelu w jasnych spodniach lub sukience? Pewnie, że można usiąść. Tylko... Czy wytrzymasz na
przemoczonych poduchach? Jak
potem wyglądasz z żółtą od olejków plamą na pupie? Postawisz kawę i
ciastka na stole obok czyichś nóg? Fuj!
|
2/ i 3/ Bary plażowe.
Arabowie potrafią zapewnić także swobodę.
Chcesz się najeść i napić w stroju plażowym? Proszę bardzo. Są odpowiednie miejsca.
Tu możesz ociekać wodą i olejkami do opalania, bo stoły i krzesła do tego przystosowane.
|
|
3/ |
|
4/ Bar w basenie.
Na kawę można nawet przypłynąć na materacu i dmuchanym wielbłądzie.
|
|
5/ KLIK w zdjęcia powiększa je |
Proszę sobie wyobrazić
szwedzkie stoły i bufety. Lśniące brytfanny, stojaki lub podstawki/talerze na łyżki, chochle i wszelkie przyrządy do nabierania
jedzenia, stosy serwetek. Osoby smażące naleśniki, omlety, jajka sadzone czy
układające owoce i ciasta - poubierane, jak chirurdzy do operacji. Tymczasem
turyści...
W chustkach zawiązanych na kąpielówkach, lub rozpiętej
koszuli w komplecie z bokserkami pod
wylewającym się na wierzch, błyszczącym od olejków brzuchem, przychodzą wprost z
plaży do restauracji. Zdarzają się nawet osobistości z materacem do pływania.
Po przejściu pierwszej zgłodniałej „fali” przez restaurację, łyżki oraz inne „nabieraki” pływają
w sosach, gulaszach i budyniach, niczym materace na morskich falach. Ale to nic.
Wkłada się ręce w brytfannę i wyjmuje. Nie ma problemu! Do gulaszu wybiera się
bułeczkę, obmacując najpierw kilkanaście. Na deser owoce. Pomyte, ładnie
poukładane. Większe, jak arbuzy czy melony porcjowane przez „chirurga” w białym
czepku i lateksowych rękawiczkach. Trzeba jednak obmacać wszystkie kawałki, aby
wybrać coś dla siebie. Macantom przecież macanie należy się w pakiecie all
inclusive. Fuj!
|
6/ Czy tym zmarnowanym jedzeniem
nie najadłyby się ze 3 osoby? |
Proszę wyobrazić sobie
talerz tak jadłem załadowany, że jedzenie osuwa się z talerza. Droga z bufetu do
stolików na tarasie widokowym usłana więc frytkami, sałatami, kluskami, lodami,
owocami morza. Co tam! Obsługa posprząta. Rzecz jednak w tym, że w porze
posiłków raczej sprzątaczki nie machają miotłami. Czynią to po lub przed. Może
mają to robić kelnerzy w białych koszulach i czarnych spodniach w kancik? Gdyby
nawet, to... aby nadążyć, musiałby być jeden sprzątający na jednego takiego gościa. Z jadła pozostawionego na stołach radochę mają wróble. Nie zdzierżą jednak
tyle! Słonie by się przydały, by nie marnowała się taka ilość żywności. W kraju
raczej ubogim, w którym ktoś jeden z dużej rodziny pracuje na wszystkie babcie,
ciotki i niezamężne siostry, gdzie wiele dzieci głoduje, takie bezmyślne
marnotrawstwo czynione przez jedzących oczami turystów, zapewne boli
miejscowych. A poza tym, czy naprawdę
smakują frytki z ryżem, kluskami drobnymi i zwisającym z talerza spaghetti,
ostrygami, ośmiornicą i baraniną z kuskus, a na wierzchu kawałek arbuza okraszony kurzym udkiem? Fuj! Na sam widok tego stosu różności na jednym talerzu - fuj!
|
7/ |
Proszę wyobrazić sobie
baseny w egzotycznym ogrodzie. Otoczone płytkami dla higieny. Idę tędy na plażę o
wschodzie słońca, czyli kilka chwil przed przybyciem ekipy sprzątającej teren
wokół basenów. Aż wróciłam po aparat fotograficzny, aby uwiecznić ten śmietnik,
bo kto by mi uwierzył, że poprzedniego dnia wieczorem tak twórczo bawili się tutaj turyści z Europy. Fuj!
|
8/ |
|
9/ |
Proszę wyobrazić sobie rajski
zakątek, w którym dobrze się wypoczywa w upalne dni, bo daje przyjemny cień. Głównie mamy z
malutkimi dziećmi to miejsce sobie upodobały. Tu chętnie ustawiały wózek ze śpiącym
maleństwem. Ja także któregoś dnia zaszyłam się z książką w zielonej gęstwinie. I co? I... Powiem dosadnie, choć nigdy dotąd nie wyrażałam się. I
gówno! Miedzy gałęziami krzewów powtykane pampersy oraz chusteczki do higieny
niemowląt. I roje much! Fuj!
|
10/ |
Proszę wyobrazić sobie plażę
codziennie zagrabianą i sprzątaną przez Panów Plażowych. Co parę kroków szeregiem ustawione ceramiczne dzbany w roli śmietniczek. W kilka godzin plaża staje się
śmietniskiem. Tak trudno przecież butelką, jednorazowym kubkiem, pestką
brzoskwini, ogryzkiem jabłka czy petem trafić do śmietniczki. Fuj!
|
11/ |
|
12/ |
Proszę wyobrazić sobie wazy
z pysznym ponczem albo ułożone pod dekoracją z kwiatów, liści palmowych i
daktyli francuskie rogaliki. Turyści nalewają poncz nad wazą. Cieknie po
kieliszkach i palcach wprost do napitku, który inni spragnieni także zechcą
posmakować. Croissanty oczywiście koniecznie obmacane, bo... żeby zjeść jeden,
dotknąć i przełożyć trzeba kilka. Może ten pod spodem będzie lepszy? Koniecznie własną ręką, bo specjalne szczypce
to zbyt skomplikowane narzędzie, by Europejczyk się nim posłużył. Fuj!
O kieliszkach, filiżankach i talerzach
pozostawianych na trawnikach i klombach oraz owocach i kanapkach zakopywanych w piasku, o krzykach i śpiewach po północy pod oknami hotelu
rodzinnego, o wynoszeniu z kącika ogłoszeń katalogów z ważnymi
informacjami (np. godzina odlotu, czy wyjazdu na wycieczkę) w różne miejsca, że
nie sposób odnaleźć, o opalaniu się toples i
głaskaniu przez pana piersi pani tuż przy klubie dla dzieci, o papierze
toaletowym i ręcznikach rzucanych na podłogę w toaletach, że aż człowiek
zaplątuje się w te rozmoczone zwoje, zanim zostaną sprzątnięte, o podkradaniu
plażowych ręczników, które są wydawane wczasowiczom za kaucją... etc... etc...
nie wspomnę.
|
13/ |
Na ogół nie zauważam na wczasach rzeczy
tak przyziemnych. Delektuję się tym, po co przyjechałam. Rejestruję pod
powiekami i w sercu widoki oraz chwile najpiękniejsze. Zgłębiam kulturę narodu
i kraju, który mnie gości i... wstydzę się za kulturę Europejczyków. Ludzi,
którzy niejednokrotnie pokazują swoją wyższość, szczególnie wobec narodów
arabskich. Którzy najpierw śmiecą, wabią porozrzucanym pokarmem wszelkie insekty i zwierzątka, a potem narzekają na muchy, mrówki i wróble oraz infekcje pokarmowe.
Ech... Ty „wysoki turysto”!
Siedź w domu i nie rób wstydu, albo wypoczywaj na biwaku w leśnej głuszy. Tam swoje łapy
wsadzaj w swoje menażki, o! Tylko nie
zapaskudź lasu!
No, to ponarzekałam, a co?! Dodam, że
nie tylko ja jestem zbulwersowana zachowaniem niektórych turystów. To samo zauważyły Rosjanki, z którymi kumplowałam się podczas ostatniego pobytu w Tunezji.
Z jedną z nich usłyszałam od barmana: „arystokracja”? Czyżby zdumiony
był naszą „arystokratyczną” wiedzą o widelcach, serwetach i chochlach? Nawet
nie chcę wiedzieć, co wobec tego myślał w tym momencie o innych wczasowiczach i kulturze europejskiej.