KLIK w zdjęcia - powiększa je |
Miasteczko Leukerbad ma
historię sięgającą IV wieku przed naszą erą. Nękane i niszczone kilkakrotnie przez
wielkie lawiny, ciężką pracą i siłą ducha mieszkańców zawsze podnosiło się z
ruiny. Cicho tu i spokojnie. Powietrze czyste. Domy ogrzewane są wodą
termalną. Ulice zawsze pozbawione lodu i śniegu, ponieważ zimą spływa po nich
ciepła woda. Można też ogrzać się przy ekranie termalnym ustawionym na
centralnym placu miasteczka.
Szybko kwaterujemy się w Linder Hotel & Alpentherme.
Z pokoju mam widok na baseny.
Nasz miejscowy opiekun i
przewodnik pokazuje wejście do kompleksu basenów termalnych, w których będziemy
się rozkoszować ich dobrodziejstwem, po czym udajemy się na spacer.
Wieczorem centralny plac,
zastawiony stołami oraz stoiskami z jedzeniem, zapełnia się mieszkańcami. Występują
lokalne chóry i zespoły taneczne. Na scenie śpiewa także nasz
przewodnik Florent z Leukerbad Tourism. Do tańców włączają się
widzowie. Pląsają na scenie i na ulicy. My tymczasem wcinamy sponsorowaną
kolację w pobliskiej restauracji. Wybieramy z menu, co tylko dusza
zapragnie.
Rankiem - następnego dnia - wycieczka krajobrazowa elektrycznymi rowerami, na których bez trudu można pokonywać
wzniesienia i z uśmiechem jechać pod wiatr, odmładzanie w SPA, lub spacer
i posiaduszki pod drzewem z widokiem na cudną "tapetę".
Największa atrakcja pobytu
w Leukerbad w kolejnej publikacji.
Inne relacje z wycieczki do Szwajcarii:
Inne relacje z wycieczki do Szwajcarii:
- Szwajcaria. Ach, ten kapitan
- Szwajcaria. Co mi dasz Szwajcario?
- Szwajcaria. Jungfraujoch - Top of Europe
- Szwajcaria. Leukerbad - uzdrowisko termalne w Alpach Berneńskich
- Szwajcaria. Miasteczka nad jeziorami
- Szwajcaria. Miłość od pierwszego wejrzenia.
- Szwajcaria. Szokująca?
- Szwajcaria. Ścieżka z cudami natury, przełęcz Gemmi i termalne rozkosze w środku Alp
- Szwajcarzy i Polacy
Oj, stopniujesz napięcie... Najlepsze dopiero nastąpi?
OdpowiedzUsuńTak, bo jedna notka byłaby za długa.
UsuńA te rowery na zdjęciu to już są te elektryczne? Wyglądają normalnie.
UsuńTak, to są rowery elektryczne. Jesteśmy w wypożyczalni.
UsuńMam problem z jazdą na zwykłym rowerze a co dopiero taki elektryczny! Co to, to nie!
UsuńI ja wolałam wybrać inne atrakcje. Bardzo dobrze zrobiłam, bo panowie mogli poszaleć wjeżdżając na szlak górski.
UsuńBardzo słusznie, niech sobie inni łamią karki:)))
UsuńAktualnie polska kolarka górska zdobyła medal w Szwajcarii, ale to nie byłam ja :)
UsuńPrzyjrzałem się tym rowerom. I tak sobie myślę: Parę dni temu pokazano Polaka, który u Anglików wyprodukował rower elektryczny, lżejszy (cieńsze ramy i mniej) i do tego składany. Ciekawe co dalej będzie?
OdpowiedzUsuńPowinien opatentować. Niegłupi byłby taki rower. Na jedno ramię narty, na drugie rower i w drogę.
UsuńMoże lepiej na rower, a narty z boku roweru, z czerwonymi chorągiewkami?
UsuńFajnie Szwajcaria rozwiązała problem dźwigania nart czy innego sprzętu. Mają "Fly and Rail Baggage" – sposób na podróżowanie bez bagażu. Walizki i sprzęt odprawia się na swoim lotnisku w kraju wylotu, a następnego dnia można odebrać wszystko na docelowym dworcu kolejowym w Szwajcarii.
UsuńMy potrafimy jeszcze więcej. Kiedyś mój bagaż nawet nie wyleciał z Warszawy, szukano go prawie po wszystkich kontynentach, aż wreszcie po kilku tygodniach odesłano mi go na adres reklamacji, czyli hotel w Moskwie. Problem w tym, że ja już wcześniej byłem w domu ... ale to znany ból ginących walizek.
UsuńTwoja wina. W reklamacji trzeba było podać daty od...do i adresy. Np. do 1 maja - Moskwa hotel, od 2 maja - Warszawa dom.
UsuńO tym zawsze pamiętałem przyczepiając identyfikator do walizki, ale wtedy to była delegacja służbowa na paszporcie konsularnym. Z uwagi na brak materiałów musiałem pobyt znacznie skrócić.
UsuńDobra strona to ta, że walizek mi nie rozpruli.
Ja się bardzo cieszę, gdy zapodzieje się mój bagaż, ale tylko w drodze powrotnej. Mam wtedy dostawę do domu i nie muszę dźwigać po dworcach i peronach, a także płacić za taksówki, żeby przemieścić się z ciężarem z lotniska.
UsuńChetnie bym tam za toba podążyła:)
OdpowiedzUsuńNie widzę przeszkód :)
UsuńJak miło się czytało i oglądało piękne krajobrazy, jestem zauroczona i czekam na dalszy ciąg...
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Będzie, będzie... Zapraszam, JaGo.
UsuńElektryczne rowery wcale nie takie grozne.Zazdroszcze Ci tych term. I tez czekam na dalszy ciag...Poxzdrowienia
OdpowiedzUsuńWiesz Reno, rowery to nie moja bajka. Po górach nigdy nie jeździłam. Po co przez wzgląd na mnie mieliby ciągnąć się w żółwim tempie po asfalcie. A tak, chłopaki mieli adrenalinę, a ja dla mnie lepsze atrakcje.
UsuńŁadnie
OdpowiedzUsuńŁadnie
UsuńPrzebijam Was: bardzo ładnie!
UsuńWygląda, jak rozmowa nierozmownych, hi, hi...
UsuńSzkoda, że zdjęcia są bardzo małe i nie można przyjrzeć się szczegółom.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Anno, klikaj w zdjęcia, będą większe.
UsuńAlEllu, to trzeba o tym pamiętać, a ja zapomniałam;) Gapa ze mnie. Dziś już klikałam i oglądałam po raz drugi. Szczególnie intrygował mnie ten kamień przeciw myszom.
UsuńSerdeczności.
Ciekawa jest ta budowla z kamieniami przeciw myszom. Nie udało mi się wyraźnie pokazać kamieni na zdjęciu.
UsuńMożesz mi powiedzieć dlaczego na prawie każdym zdjęciu z Twojego aparatu mam koślawe nogi? ;-)
OdpowiedzUsuńChyba ustawiłaś jakąś funkcję "zniekształcanie kończyn" ;-)))
Ula, chyba popsuł się aparat, bo jak ustawałam funkcję "make-up" to wyginał nogi :)))
UsuńHehe, masz wybaczone ;-)
UsuńWybaczać jest rzeczą wielką! Dziękuję Ci dobra Dziewuszko :)
UsuńPoza tym zawsze możemy pojechać do poprawki. Alpejskie SPA powinno ponaprawiać kończyny :)))
To ja proponuję poprawkę, bo też się sobie na zdjęciach nie podobam ;)
UsuńI ja nie podobam się sobie. To, co? Piszemy podanie do Marty, z uzasadnieniem, że konieczna jest poprawka?
UsuńInnej opcji nie widzę...
UsuńA Peradona wpiszemy na podaniu? On się wcale nie wypowiada na ten temat. Chyba kończyny ma proste :)))
UsuńMożemy go wpisać po starej znajomości ;)
UsuńPoza tym zasłużył na to :)
UsuńNo to masz słonko w sercu, bo wspomnienia takich widoków mogą oszołomić. Inne krajobrazy od naszych, nastrój i wspaniały posiłek łaskotały podniebienia chyba najbardziej wybredne. A ja biedna remontowałam kuchnię i jak tu być romantykiem? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLotka, i w remoncie jest romantyzm. Choćby kobieta na drabinie...
UsuńRower elektryczny- chyba jednak poczekam na jakieś wózeczki elektryczne:))) Szwajcaria zachwyca mnie swoimi widokami i ludzmi tak dbającymi o estetykę otoczenia.Oglądając przydomowe ogródki, ukwiecone okna , balkony i tarasy mam czasami wrażenie, że oni wszystko robią z miarką- wpierw z miarką i linijką lub cyrklem wytyczają miejsca dla kwiatków i krzewów, potem suwmiarką mierzą każde nasionko, a potem kontrolują by wszystkie roślinki były tej samej wysokości. I wiesz, bardzo lubię Alpy - są piękne z każdej strony!
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mnie by ten rower odpowiadał, gdyby miał dodatkowo dwa boczne kółeczka :)))
UsuńCudowny opis-tak jakbym tam byla....Przepiekne fotografki...Pozdrawiam z nowego domku na Bloggerze bo nie umiałam sobie poradzić w WP.krystynkabaj a oto adres http://drugikoronkowy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję Krystynko.
UsuńWpisałam Twój nowy adres w "Blogowej Karawanie".